30 lipca 2016 Postanowiłam wspomnieć o tej wycieczce, nie ze względów rowerowych, ale innych...Pisząc to zastanawiam się, czy jakikolwiek z postów na tym blogu jest czysto rowerowy...Chyba nie...Dlatego, że dla mnie rower to nie są tylko długości dystansów (choć to liczę..), ilości przewyższeń (ile będzie tyle wjadę prędzej, czy później, jak wiadomo, mogę jechać ponad dobę, bo mam bardzo wytrzymały organizm - lucky me!), diety, czas przejazdu, etc etc etc., tylko ważna część mojego życia. Nigdy nie używam słowa "trening" w odniesieniu do moich przejażdżek. Ale są to takie przejażdżki, że mogę po nich przejechać górzysty kraj za jednym zamachem....Ale nie jest to trening! To słowo to profanacja w odniesieniu do roli roweru w moim życiu...Dlatego nie czuję potrzeby, żeby startować w zawodach, maratonach (maratony to mi wychodzą niekiedy spontanicznie...dużo dłuższe niż te organizowane...). Ja po prostu lubię jeździć na rowerze i lubię o tym opowiadać... Poprze...
I want to ride my bicycle...I want to ride my bike...BICYCLE RACE!