Przejdź do głównej zawartości

MORSKIE OPOWIEŚCI cz.3 - Audrey Hepburn z Ustki

28 września 2016

Poprzedniej nocy nie mogłam rozbełtać moich sakw - a tak lubię...Zerknęłam przez okno, jaka panuje na zewnątrz aura...O nie..! Pada...

Last night I could not take off all my staff from my luggage - I like it so much...! I looked by the window - Oh no..! It's raining...


Ale "trzeba" jechać dalej. Rower, który został na dole na korytarzu wciąż tam stoi i czeka na mnie...

Anyway, I should go further. The bike which I left on corridor is waiting for me...


Motel wraz ze stacją to bardzo fajna opcja. Wieczorem jest piwo, rano - kawa...

Motel, which is situated next to petrol station is great option. In the evening I had beer, now I can drink morning coffee...


Ruszyłam zwiedzać Kołobrzeg. W mieście tym byłam sto lat temu, ale oprócz morza (głównie z perspektywy pokładu statku) nie widziałam za wiele. Trzeba nadrobić...

Reduta bagienna zbudowana w celu obrony portu.

I went visiting Kolobrzeg. I was in that city ages ago, but I did not see much there.

Morast Redoubt, which was built to protect port from attack.



 Marina Solna w Kołobrzegu to doskonałe miejsce dla żeglarzy i motorowodniaków spragnionych wspaniałej przygody. Tutaj tradycje morskie łączą się z nowoczesnością a marinę odwiedzają co roku jachty z całego świata. Marina powstała w ramach projektu Zachodniopomorskiego Szlaku Żeglarskiego wspierającego modernizacje i budowę marin w Województwie Zachodniopomorskim.

 Marina Solna in Kołobrzeg is a great place for sailors and motorboat riders seeking great adventure. Here maritime traditions combine with modernity, and every year marina is visited by yachts from all over the world. Marina was established in the West Sailing Trail Project supporting modernization and construction of marinas in the West Pomeranian region.

(źródło:


Pomnik poświęcony Żołnierzom Poległym w Walce o Wyzwolenie Kołobrzegu oraz Pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Two monuments:
1. Monument dedicated to the Soldiers who were killed were they defended Kołobrzeg.
2. Monument of Jozef Pilsudski - one of the most important Polish politician in twenty century. Before First World War Poland for some time was not independent country. Pilsudski played important role during this difficult time for my country, when we were fihting about independence, better word: existence. Later he was head of the country (but not President!).


Rundka po centrum.

I was cycling through the city center.


Zostawiłam moje maleństwo z sakwami...

I had to leave my bike with the luggage...


...i poszłam sobie na molo sama (...bo jakiś zakaz...bez sensu...).

...and I went watching Baltic sea from the molo.


Bulwar imienia Jana Szymańskiego -  pierwszego dyrektora i współtwórcy Polskiej Żeglugi Bałtyckiej.

Boulvard named after Jan Szymański - first director and co-founder of Polish Baltic Shipping.


Latarnia morska a za nią : Upamiętnienie rybaków, którzy nie powrócili z morza.
Pomnik Stanisława Mieszkowskiego - obrońcy Wybrzeża z 1939 roku, pierwszego polskiego kapitana portu Kołobrzeg

Lighthouse. Behind the building: commemoration of fishermen who never came back from the sea. Monument of Stanisław Mieszkowski - defender of seaside in 1939.


A na przeciwko:

Opposite side: 


Cudne miejsce: falochron. W sumie fajnie, że pogoda była taka wietrzna i szarawa. Było tak "świeżo"...

Great place: breakwater. It was good that it was a bit windy, without sun. It was so 'fresh'...



 Patrzę sobie na morze,...

I was looking at the sea,...


...a tu nagle nadpływa statek. Co ja zrobię jak się okażę, że to..piraci...? ...i będzie tak..?:


...and I see ship...What if there are pirates on it..?


Generał Józef Haller: "Oto dzisiaj dzień czci i chwały! Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim. Naród czuje, że go już nie dusi hydra, która dotychczas okręcała mu szyję i piersi. Teraz wolne przed nami światy i wolne kraje".

 (źródło:
http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/778362,Polska-wraca-nad-Baltyk).

Dobrze, że Polska odzyskała dostęp do morza...

Great that Poland has acces to the sea (there was some time we did not have it...history is so difficult...and so intresting!).


...i Bałtyk jest nasz (między innymi..)! 

...and Baltic belongs to us!


Wiało fest...Mewę zwiewa...

It was so windy...Even seagull has some difficulties with flying straight...


Nadawało to morzu taki specyficzny klimat. Wczoraj było cudne słoneczko, dziś coś nowego - różnorodność zazwyczaj jest wartością.

But because of the wind, the vibe was so specicfic...The previous day there was sunny, that day - something new...Variety is a value.


W tym przypadku na pewno była.  Bardzo mi się podobało.

I like it!


Ruszyłam ku dalszym miejscowościom parkiem im. Stefana Żeromskiego,...

I cycled to other cities through park named after Stefan Żeromski (Polish writer),... 


 ...a dalej z widokiem na morze...

...and further seeing the sea,...


...z takim panem....

...I was cylcing with that guy...

  
...jechałam tą cudowną ścieżką.

...that great bicycle path.


Wychodziło słońce.

The sun started appearing.


Ale niebiesko! Ale pięknie!

How blue! How beautiful!



Wspominałam o różnorodności - nie brakowało jej i w temacie ścieżek.

I mentioned that I like variety - paths were different, as well.


Chciałam sobie pokontemplować na plaży. Znalazłam taką dziką...Chwileczkę posiedziałam na jednej z dzikich plaż (...ależ to jest piękny opis kobiety, fascynacji tą kobietą, miłości...ach!). Chwileczkę, bo...ta chmura nade mną nie była tylko "dekoracyjna".

I wanted to sit on the beach. I found the one with no people (such a wild beach). I sat there but it started raining (...that cloud above me was 'true'...).


Wracam sobie przez las...

I was coming by forest...


...a zza zakrętu wychodzi "pan Włodek" (z serialu "Na Wspólnej", który kiedyś w sumie dość długi czas oglądałam...Serial "Zmiennicy" też kojarzę...) i mówi mi "Dzień dobry". No..: "Dzień dobry"...Tak patrzę, nie jestem pewna, ale pytam, czy mogę sobie zrobić z panem zdjęcie...On udawał, że nie wie o co chodzi...Coś żartował...To ja zgłupiałam...Ale gdy "przedstawił się": "Yyy Wojciech Jagielski (..albo Jaruzelski)" to ja już wiedziałam: "To pan jest - i nie kończę, bo nie znałam nazwiska...)"...Zaczęła się akcja robienia zdjęcia. Powiedział, że no jak, że jest bez makijażu...Jego towarzyszka, która robiła nam foto, mówi, że ja wyszłam ładnie a pan yyy, tak średnio (..i trochę pośmieszkowaliśmy..). Tylko, jak ja patrzyłam potem na zdjęcie to miałam odwrotne wrażenie - pan Mieczysław ładnie, a ja jakaś taka rozczochrana i w ogóle...W międzyczasie przyszedł jakiś pies (dlatego nie ma psa "pana Zięby" na zdjęciu...wolał obwąchiwać się z innym maluszkiem niż pozować do zdjęcia...). Fajny jest pan Mieczysław Hryniewicz! Kulturalny (wita się z rowerzystami spotkanymi w lesie) i z poczuciem humoru!

..and I see one Polish actor (who plays one of the main role in very popular Polish tv series) saying 'hello' to me...First I was not sure if it is him (it was so absurdal...) but yes...Great man! With good manners and sense of humour!


Latarnia morska w Gąskach, zbudowana pod koniec XIX wieku.

Lighthouse in Gąski, which was built at the end of 19th century.


W Mielnie również byłam sto lat temu, więc trzeba je sobie przypomnieć choć troszkę...

In Mielno I was ages ago, so I had to remind it a bit...


W mieście tym obejrzałam cudny zachód słońca. Niestety na zdjęciu to nie wyszło...Nie zdążyłam zrobić zdjęcia...Ech...

Sunset! I took the photo too late...Ech...


W tych pięknych okolicznościach odbywała się całkiem dobra impreza...Nakręcało ją tych dwóch dżentelmenów (...bo chcieli mi pomagać z rowerem na schodach) z boom boxem...Różne hity tam szły...W moje ucho wpadł takowy:

Może i jest astronomiczna jesień, nie jestem na Mazurach, ale i tak piosenka pasowała do mojego tripu idealnie!

There was a party...Two guys with boom box were Dj's. They played different hits...


Ruszyłam dalej w świat szeroki...

I started to ride through big world (...like it is said in this song).


Zatrzymałam się na jedzonko! Fajnie się je fasolkę bez sztućców...Zjadłam, ruszam, a pan sprzedawca z ziomkiem pytają, gdzie ja tam jadę..."Tam nic nie ma" (powinnam zawrócić...Zaczęliśmy rozmawiać...Mówiłam, że jadę do Darłowa. Bardzo się zdziwili, że jeszcze dziś chcę tam dojechać, tylko, że ja wiedziałam, że pojadę dalej...De facto nie było późno - może 21, tylko chodziło o to, że jest ciemno...Bardzo się rozgadali o trasie, nawet podali informacje przez ile km będzie zupełnie polna droga (bo chciałam to wiedzieć, czy np. skrót o kilka kilometrów nie okaże się de facto dłuższą trasą, bo będę mogła jechać góra 15km/h przez jakość podłoża + totalna ciemność...).

I stopped to eat something. It is a little bit hard to eat bean without fork, spoon...But I did it somehow...I am started to ride further but shopper and his friend asked me: 'Where are u goin'? There is nothing'. (I should turn back). We started to talk. They were a bit suprised that I was going to Darłowo (actually, I supposed to cycle rather further...). The gave me information 'bout the type of roads.


Jechało się i dobrze i źle...Trochę żałowałam, że nie widzę, tego co obok, było jakoś tak...ciemno, choć to nie był las...Strasznie mnie oślepiały samochody, (których de facto dużo nie było, choć za mną mogłyby być...), gdy włączały długie światła. Z drugiej strony właśnie ruch prawie żaden, rześko...

Riding there was both good and bad...I regretted that I can't see the views...It was so..dark (even though there was not forest). Lights from cars made me 'blind' - I had to watch out...From the other side - there were not much cars, the air was so fresh...


Jest Darłowo.

So there it was Darłowo. 


W sumie, gdybym trafiła tutaj na jakąś opcję noclegową, to bym z niej skorzystała, żeby nie tracić widoków.

If I found here some accommadation I would go to sleep not to lose the views.


W pewnym momencie miałam straszny dylemat...A gdy już podjęłam decyzję to było mi trochę smutno...Otóż tam był ok. 17-kilometrowy odcinek obok morza. Wahałam się, czy uderzyć nim, zaczęłam nawet jechać tam, ale to jakaś ścieżynka i ciemność totalna...To stwierdziłam, że bezsensu, bo i tak nic nie zobaczę, a jeszcze wpadnę do tego morza, wjadę na coś, będę jechać dłużej, może będę się bać, że jakby co to nawet nie ucieknę tą ścieżynką...Pojechałam drogą. Na początku naprawdę byłam taka trochę "przybita", bo traciłam 17 km fajnej trasy obok morza. Ale nie ma tego złego, co na dobre, by nie wyszło! Ta trasa w pewnym momencie też była magiczna. Dosłownie. Te czerwone światła migające w oddali były cudowne. Świetna droga, w zasadzie pusta. Jak to w nocy - miałam mega energię...Ale to tylko jeden z trzech powodów dlaczego dobrze zrobiłam, że pojechałam tą drogą...

I had difficult choice...And my decsision made me a bit sad..I had two options: road situated tottally next to the sea and something like main road. Of course, more beatiful would be the first one, so I started to ride there but it was like dirt road. What is more, it would be tottally dark so I would not see nothing. I thought there is no sense...But at least, my choice was good for three reasons...First - this road was magic as well (these red lights!), it was empty , I had great tempo, a lot of energy. This is the first reason....




Nadmorskie miasteczko, które zawsze będę fajnie wspomninać! 

The city I would always remember as great place!


Pojechałam do portu. Zimnoo...

I rode to the port. Quite cold....


...ale ładnie!

...but beautiful! 


Tylko co robię dalej..? Było około drugiej. Mogłam jechać, ale...chcę patrzeć na morze (chcę nawet więcej: ja je chcę widzieć). Noclegu nie znajdę o tej porze...

But..: What am I supposed to do..? It was about 2 am. I could ride more, but....I want to see the sea! For sure I had no chance to find place to sleep...


...a jednak!!! Znalazłam, choć wcale nie szukałam. Świetna akcja! Jadę i widzę malutkie koty na ulicy. Zmartwiło mnie to, odstawiłam rower i przechodzę do nich, żeby je przegonić z tej ulicy (po której niby nic nie jeździło, ale mogło...) i zrobić im zdjęcie (takie słodziaki!). Szedł jakiś chłopak (jeden jedyny człowiek w mieście, oprócz pani w nocnym sklepie - na szczęście był taki, czyli jedzenie! - i dwóch gości siedzących pod tym sklepem). Ja zainteresowałam się kotami (żeby nic im się nie stało), pan się zainteresował mną (żeby nic mi się nie stało). Zaczęliśmy rozmawiać, wyszło, że tak sobie jadę na dzikusa, nie mam gdzie spać (ja takie rzeczy mówię jakby to było zupełnie naturalne..). Pan stwierdził "Chodźmy do kina". Ja mówię: "Nie wiem czy to jest bezpieczne". "A czy jest bezpieczne, żebyś tu była?". Poszłam...Fajny człowiek, który też lubi jeździć na rowerze i stąd to zainteresowanie, co też ktoś w środku nocy z rowerem porabia w Ustce. Myślałam, że gdzieś jakoś w kinie będę spać...Ale nie, tam był cudowny pensjonat. Trafiłam do pokoju Audrey Hepburn..."Mam Ci coś za to zapłacić?". "Coś Ty!"...Ulokował mój rower w bezpiecznym miejscu mi pokazał pokój, dał klucze i poszedł sobie do domu. I to jest trzeci powód, dla którego dobrze, że nie pojechałam trasą obok morza - nie byłabym w tym miejscu, w tym czasie. Trzeci, więc jaki jest drugi (tak chronologicznie..)..? Zdradził mi to ten dobry chłopak, jak rozmawialiśmy i ja opowiadałam o swoim dylemacie: "Tam jest poligon"...Pewnie wyjechałabym wprost na żołnierza z karabinem...W nocy mogłoby być to ciekawe...Nie przepuściliby mnie chyba nawet...
...Z myślą, że muszę się zastanowić nad sobą (de facto myśląc sobie: Co za świetna akcja! Jaki świetny człowiek! ...Bo ja wierzę w to, że wszystko wraca...) poszłam spać w ciepłym łóżeczku...

And yet..I was coming back from the port when I saw little cats sitting on the street. I intersted of them - I did not want that car (ok there were not cars coz it was night but it could be...) hit them, and one guy (only one man I met in the city, accept lady in store and two clients of it) intrested of me - what I was doing there in the middle in the night with the bike. We started talk...He said I should sleep a bit. "Let's go the cinema". I thought that I would be sleep at cinema but it was guesthouse next to it. This nice man located my bike in safe place, showed me room (Audrey Hepburn), gave me keys and went home. Wow - it was so nice. Amazing! - so this the third reason that it's good that I chose that main road - I was in right place in right time. The third so what is the second..? The boy told me...- there were firing range...

...Thinking that I have to think 'bout myself  (de facto i was thinking: how great it was! ...Coz it is like that: what goes around, comes around...I went to sleep in warm bed...




DYSTANS: 149 KM

Komentarze

  1. Tak sobie czytam kolejną już przygodę i nagle to do mnie dotarło: jaki ten blog jest prawdziwy, jest całkiem inny od pozostałych rowerowych blogów, ale to jego zaleta! Czyta się bardzo dobrze. Podziwiam tak mocne przesunięcie granicy komfortu celem zdobywania nowych przygód. Czytam dalej! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Korona Gór Polski cz.10 - Ślęża (718m npm)

21, 22 lutego 2018 Rozgrzana izraelskim (palestyńskim) słońcem postanowiłam pewnej nocy wsiąść w pociąg do Wrocławia, by mimo niebotycznych mrozów zdobyć kolejny szczyt z Korony Gór Polski - Ślężę. Zastanawiałam się, czy dam radę, czy nie zamarznę, ale mam taki okropny problem, że nie znoszę monotonii, nudy, tych samych tras. Zwłaszcza, gdy wracam z miejsc, w których kipiało od wrażeń, nowości, emocji. A tak było w Izraelu/Palestynie...Ale o tym nie tutaj...Postanowiłam, że muszę gdzieś wybyć. Zewnętrzne warunki spróbuję pokonać. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Wsiadłam w nocny pociąg jadący 5 godzin. Pośpię...Choć w pociągu, choć 5 godzin. Zawsze coś. Nie pospałam nic...Zainfekowana rowerową przygodą do szpiku kości myślałam o kolejnej wyprawie - gdzie. W zasadzie to wymyśliłam sobie pewne miejsce, które zaczęłam czuć wewnętrznie mocno, jednak czy zewnętrznie jest to wykonalne? Chyba nie...Tak, czy siak zamiast spać zajęłam się grzebaniem w Internecie, gadaniem ze znajomymi na ten t

"Nad morze" cz.1 - Kraków-Gdańsk

 Moja najdłuższa przejażdżka rowerowa w 2014 roku to wycieczka z Krakowa na Hel. W ciągu 9 dni (dojazd + pokręcenie po okolicy) przejechałam 1087 km, więc dystans w stosunku do czasu nie jest obłędny, ale sama wyprawa w jakimś sensie była. Było to 9 dni w ciągu, których byłam odcięta od wszystkiego. Nie liczyłam czasu - dni odmierzałam "ostatnio spałam w...,wcześniej w...". Kilometrów też nie liczyłam, bo pierwotne wobec dystansu było zwiedzanie miast - w paru byłam po raz pierwszy, do kilku innych mam sentyment, więc chciałam w nich dłużej zostać. Zasadniczo była to wyprawa "na dzikusa", czyli bez planu, jedynie z celem. Nie miałam zaplanowanego żadnego noclegu, co spowodowało parę stresowych sytuacji, ale zawsze wszystko się dobrze kończyło (nawet, gdy raz noclegu nie znalazłam...). DZIEŃ PIERWSZY - 150 km Ruszyłam niewyspana...dziwną trasą - przez Dolinki Krakowskie, czym zdecydowanie nadrobiłam, gdyż nie dało się tam jechać zbyt szybko. Kierowałam się

Korona Gór Polski cz. 8 - Lackowa (997 m npm)

16 sierpnia 2017   Wstałam rano. Ruszyłam na dworzec. Jak zwykle nie spałam długo. Za mało. Cóż...Pasja wymaga poświęceń. Dla pasji można dużo - żeby tylko coś przeżyć...coś zobaczyć...gdzieś być...Może sprawdzić siebie? Wsiadłam w pociąg. Bilet kupiłam u konduktora, bo jak zwykle byłam późno na dworcu. W ostatniej chwili. Wystarczyło czasu tylko na to, żeby ruszyć na peron. Wysiadłam w Starym Sączu. Z moich obliczeń wyszło, że stąd najszybciej będzie na szlak. Chyba nie poszła dobrze mi ta matematyka... I woke up early in the morning. I did not sleep long. Too short. Ech...I went by train to Stary Sącz - it is close to the trail. I thought that is the best to leave the train there, but I think that I was wrong... Jednak trzeba do Nowego Sącza. O mało nie zostałam potrącona. Pan nie widział, bo to nie ścieżka rowerowa, to chodnik. Ścieżki nie ma, sprawdzam trasę, więc jadę chodnikiem wyglądającym, jak ścieżka. Mam wątpliwości, czy to oby nie ścieżka. Nic się nie stało