Przejdź do głównej zawartości

Made in ROMANIA! cz.3 - Queen of TRANSYLVANIA...

4 maja 2017

Poprzedniego wieczoru gość, u którego spałam zapytał mnie o której chcę wstać. Tak, że mój nocleg był niczym hotel z wszelkimi dogodnościami...Powiedziałam, że o 8 obudziłam się o 7. Gdy wysyłałam mojej siostrze zdjęcia pokoju spytała: "A co to za książęce pomieszczenia..?" - w poprzednim poście wspomniałam, że był to 400-letni dom. To już czyniło z niego świetne miejsce. Wystrój również był niezwykle klimatowy. 
Trzeba spakować sakwy...

The previous evening the guy asked what time I want to wake up the next day. So my place to sleep was like good hotel. I said that at 8 o'clock, but I woke up at 7 o'clock. When I sent photos of his house to my sister, she asked me what chambers they are...In the previous post I mentioned that it was 400-years house, so that's why, it was intresting. Inside it looked great, as well. 
I need to pack my luggage...


Poranna kawa. 
Na poniższym zdjęciu widoczne są psy tego człowieka (to dzięki temu większemu wiem, jak jest "wyjdź" po węgiersku...). Kochane! Btw, nie zamieszczam dużo zdjęć domu, czy też samego chłopaka, bo nie wiem, czy by sobie tego życzył. Poza tym super dużo fotek nie robiłam, gdyż nie czułam takiej potrzeby (jak pisałam było po prostu "tu i teraz"). Wiem, że i tak będę pamiętać mój nocleg na Węgrzech w drodze do Rumunii zawsze. Jednak takie lekkie zaznaczenie musi być (bo sama mogłabym nie uwierzyć, że to było naprawdę...).

Morning coffee. These are dogs of this man (because of the big one I know one Hungarian word...). They were so sweet! Btw, I do not put many photos, coz I do not know if the man would be happy to be on my blog. Accept that fact, I didn't take many pics, coz I didn't want to, I didn't feel like taking photos, rather celebrating 'here and now'. But I took some, not to forget that time, place...Actually, I know that I will not forget - it was so nice.


Piesek chciał jechać z nami...

One of the dog wanted to go with us...


Gość chciał pokazać mi miejsce, gdzie produkuje swoje wina - jeśli chcę. Pewnie, że chcę! Po to są moje wyprawy, by poznawać ciekawe miejsca, kulturę danego kraju. Ten region Węgier słynie z produkcji win. Cieszę się, że miałam możliwość zobaczenia piwnicy, gdzie powstają te słynne trunki (wcale tego nie planując...). Piwnica była ogromna (korytarze niczym labirynt...) - nie byłam nigdy w takiej. Aczkolwiek chłopak powiedział, że jest  ona...mała...Inne słynne tokijskie wina powstają często w większych.

The guy wanted to show me the basement, where he makes his vines, vodkas - if I want. Of course that I want! My trips are to get to know new places, culture. I'm really happy that I had opportunity to see basement, where these famous drinks are produced (especially that I did not plan to do it). The basement was so huge - I have not been in such place before. The guy said that his basement is...small, that famous tokian vines are very often made in bigger ones.


Podwiózł mnie do większego miasta. Pokazał, w którą stronę mam jechać i pożegnaliśmy się. Gdy mi pokazywał kierunek zaniepokoił mnie znak zakazu...Będę martwić się tym później. Na razie pójdę do marketu po śniadanie.

He picked me up to bigger city. He showed me, in which direction I should go by my bike. I was worried a bit, coz I saw ban for bikes. I will worry 'bout this later, now I will go to market to buy my breakfast.


Faktycznie znak zakazu stał przy drodze...Na Węgrzech znaki zakazu dla rowerów są wszędzie! Musiałam znaleźć alternatywną trasę. Chyba poszło mi nieźle.
Pada...

There was a ban for bikes for real. In Hungary such signs are everywhere. I had to find other road. I did it...
It is raining...


Bardzo przyjemnie jechało się przez węgierskie wioski. Deszcz wcale mi nie przeszkadzał. Tylko..: co to za znak po lewej..? Znak zakazu! Te znaki zaiste są wszędzie!!! No nic..Jak widać, obok jest droga...Pojadę błotem...

It was nice to ride my bike through Hungarian villages. The rain didn't bother me. But...what a sign is on the left..? Ban for bikes! As I wrote above, such signs are everywhere in Hungary. As you can see, there is a road. I'm going to ride through mud...


Błoto wręcz obsesyjnie atakowało mój rower! Jeździłam po błocie nie raz, na jakieś szczyty wyjeżdżałam po błocie, ale czegoś takiego z taką intensywnością to ja nigdy w życiu nie doświadczyłam! Ono zbierało się wszędzie uniemożliwiając pracę mojego roweru...Rękami wygrzebywałam błotko, wyjęłam nawet jedną z moich koszulek (którą lubiłam...ale poświęciłam ją...) i myłam mój rower w kałuży - bynajmniej nie chodziło mi o jego względy estetyczne, lecz o to, żeby jechał, żeby nic się nie zepsuło..W jakiś sposób było to zabawne - myję rower w kałuży na Węgrzech, żeby móc dojechać do Rumunii...Trochę absurdalne...W pewnym momencie ta błotna droga się skończyła...Co robić..? Uderzyłam w pola...Proces atakowania błotem mojego roweru zintensyfikował się...To były trawy, błota, pola...Taka droga...Nie wiedziałam, czy ja się stamtąd wydostanę...O! Jest jakaś polna dróżka cała z błota ulepiona. Jest też jakiś węgierski rolnik w kaloszach (tylko takie obuwie miało tam rację bytu tego dnia...). Spytam, czy dojadę tamtędy do miasta Tokaj - dzieli mnie od niego tak nie wiele - tylko ok. 14 km. Pan nie mówił po angielsku, ja nie mówię po węgiersku, ale dogadaliśmy się...Nie, nie dojadę...Wracam na zakazaną drogę. Zastanowię się co dalej...Nie, ja tam nie jechałam, ja tam walczyłam z błotem. Była to nierówna walka...Zaatakowało nawet moje oko...Wystraszyłam się. Na środku węgierskiego pola rzuciłam wszystko i zaczęłam szukać żelu do mycia rąk oraz lusterka, żeby ratować moje oko...Udało się. Przedzieram się dalej.

This mud was attacking me! It was everywhere in my bike...I have been riding in mud but this one was so intensive...I took off one of my shirt and started to wash my bike...A bit absurdal - I am washing my bike in Hungarian pool to can go to Romania by the bike...Later the road finished - what's now..? I went through fields...Very difficult - more problems with mud. There was a road, so I aksed one man if I can go by this road to Tokaj. Even though he did not speak English, I do not speak Hungarian, I understood that no...So I have to come back. When I was walking on these fields, mud which was everywhere landed in my eye. I was afraid a bit...I just threw everything and started to search a gel to wash my hands, mirror I could rescue my eye. I did it, so I can go on...


Jestem tuż przy drodze. Zaryzykuję. Kawałek, bo okazało się, że drogą na którą mam skręcić (dosłownie za kawałeczek) mogę jechać (dowiedziałam się tego od pana rolnika - jak..? - skoro nie mówiliśmy w tym samym języku, a węgierski jest totalnie inny. Lata praktyki podczas moich wypraw...albo mam niezłe zdolności językowe...). To po co była ta przeprawa przez węgierskie pola, łąki..? Ruszam i bang! Trzask! Przerzutka wisi...10 sekund totalnej konsternacji. Patrzę co tam się stało, zastanawiam się, czy da się to naprawić, ile to będzie kosztować...Co z moją Rumunią..???

I am next to the road (asphalt, that one, where is the ban for bikes). I will take the risk. I have to ride on this road just a little bit - I should turn to the road I can ride my bike. So what for was this walk through mud..? I started to ride and bang! Derailleur is hangin'...10 seconds of puzzlement...I looked what had happen, wondering if I can fix it, how much it will be...What about my Romania...???


Najpierw skacząc ze złości (dosłownie) przeklęłam parę razy a potem....ruszyłam w stronę Tokaja. 14 km na rowerze to malutko, piechotą już nie tak bardzo. Złapię jakiegoś vana...Szłam upaćkana błotem wyciągając rękę z kciukiem w górę, gdy przejeżdżał jakiś większy samochód. Parę samochodów przejechało i nic...Wkurzałam się...Czemu..? Bo jestem brudna..? Czy dlatego, że wiozą towar..? Nagle jakiś samochód cofa. Mam transport! Ile ja mam szczęścia! Gość jechał nie tylko do Tokaja, ale do kolejnego większego miasta (a nawet do Budapesztu...) - będzie szansa na naprawę.

First, I jumped, because I was so angry, later I cursed and started to walk to Tokaj. 14 km by bike is a small distance, by foot - no. I will catch some car. I was walking so dirty trying to catch somebody. Nothing. Why..? Because I'm dirty..? Or because they don't have space for my bike..? Suddenly, one car backed up. I have transport! I am so lucky! The guy was driving not only to Tokaj but to the next bigger city (even to Budapest) - there will be a chance to repair my bike.


Opowiadam co się wydarzyło. Chłopak wyjął telefon, poszukał serwisu (nie prosiłam o to). Znalazł. Zadzwonił tam, czy jest to tylko sklep, czy również serwis. Zajmowali się również naprawą. Uff...Może moja Rumunia nie jest jeszcze stracona...Jechaliśmy do Nyíregyháza rozmawiając. Był słowackim Węgrem albo węgierskim Słowakiem. Opowiadał o sobie, swojej świeżo poślubionej żonie (pokazywał nawet miejsce w Tokaju, w którym odbyło się ich wesele), o Tokaju, o Satu Mare - dwunarodowości tego rumuńskiego miasta. Poruszaliśmy też kwestie lingwistyczne. Chciałam mu powiedzieć taką ciekawostkę natury lingwistycznej dotyczącej słowa "szukać". Chłopak mòwił po węgiersku i słowacku. Chodziło mi o totalną różnicę znaczenia słowa "szukać" w języku polskim i słowackim. Po słowacku znaczy to "pierd**ić"...Polacy zarówno na Słowacji, jak i w Czechach powinni unikać tego słowa...Nie wiedział o tej różnicy, więc w pierwszych sekundach wyszło dziwnie...Wytłumaczyłam jakie jest meritum mojej wypowiedzi...Bardzo miły chłopak!! Mimo, że był już spóźniony, a czekający na niego kolega w Budapeszcie nerwowo wydzwaniał do niego, on zawiózł mnie pod sam serwis i wytłumaczył chłopakom co się stało. Dał też kontakt do siebie, gdybym czegokolwiek potrzebowała (nie pytałam...).

I told him what has happened. He took off his phone and found contact to bike shop. He called there to ask if they reapir bikes, as well. They did. Uff...Maybe my Romania is not lost yet...We were driving to Nyíregyháza talking to. He was Hungarian Slovak or Slovakian Hungarian. He told me about him, his wife he just married (he even showed me place where they had wedding), about Tokaj, Satu Mare - Romanian city I was riding to, where live Romanians and Hungarians. We were talking about some linguistic issues, as well. I wanted to tell him one intresting fact about word 'szukać'. In Polish langauge it means 'to search', in Slovak: 'to f*ck'. He did not know that, so first he didn't know what I am talking about...It was a bit strange but I explained it. So nice guy! Even though, he was late and his friend waiting for him in Budapest was calling to him, he took me to the service and explained guys there, what has happened. He gave me contact to him if I need something.


Rzuciłam sakwy, położyłam rower i taka brudna czekam na diagnozę...Trzeba wymienić hak. Niestety nie mają...Jest inny serwis w mieście? Tak. Chłopak z tego serwisu narysował mi mapkę. Jak tam nie wymienią to można zrobić tak, że będę mieć jedno przełożenie...Nieciekawa perspektywa...

I threw my luggage, put my bike and I am waiting for diagnosis...I need to change hook. They do not have it...Is in the city another bike service? Yes. Man from this service draw map for me. If they can't fix it, he will do something like fixed gear bike...


Tak prezentowała się moja usterka..: Nieciekawie...

My failure looked like this..:


Tak prezentowałam się ja..:

I looked like this..:


Prowadząc mój rower ruszyłam do kolejnego serwisu z ogromną nadzieją w moim sercu, że tutaj mój pojazd uzyska pomoc...

I took my bike and went to the second service with hope that I will repair it there.


Znalazłam serwis.

I found the bike service.


Dostałam wiadro z wodą, szmatki, gąbki, nóż do wygrzebania błota...Pan serwisant nie miał potrzebnej mi części...ech. Odkręcił koło, zrobił zdjęcie i wysłał koledze z innego serwisu, czy ma takową część. Jak nie będzie miał to...przypiłuje hak tak, że będzie pasował...

Man working here gave me water, bucket, sponge, knife to take off mud from my bike...He didn't have the part I needed...Ech...He took off the wheel, took pic and sent to his friend form other service if he has it. If he does not have he will slab hook that it will suit to my bike...


Rower umyty...Pan serwisant powiedział: "A teraz czas, żebyś umyła swoje ręce" i zaprowadził mnie do umywalki, żebym zmyła błoto z moich dłoni. Zapakował wszystkie części upewniając się, że wzięłam wszystko i narysował mapę...
Ważne jest podkreślenia, że pan naprawdę bardzo się zaangażował poświęcając trochę czasu i...nie wziął ode mnie ani grosza, a raczej forinta.

My bike is clean. Man said: 'Now it is time you wash your hands' and I followed him to do it. He packed my things carrying about this that I take everything and draw the map. 
He was so involved in my problem and he did not take any money for it.


Ruszyłam do kolejnego serwisu. Mapa była prima sort, więc w okolice tego przybytku, gdzie miałam naprawić mój rower trafiłam bez problemu. Sam serwis było znaleźć trochę trudniej, gdyż był ulokowany w garażach za blokami. Dziewczyna, którą spytałam o serwis zaprowadziła mnie tam.

I went to the next bike service. Map was perfect, so I found the street easily. But the excatly place of it was not so easy to find - it was located in garages behind blocks. I asked one girl and she took me there.


A tam...świetny pan serwisant z mega energią! Nie do końca mówił po angielsku, ale dogadywaliśmy się bez problemu. Nie było żadnych kłopotów komunikacyjnych między nami. 
Dostałam kawę...

And there...amazing Mr servisant with huge amount of energy! He didn't speak English very well, but there was no problem to intercommunicate.
He gave me coffee...


Rower się robił. Był tam również drugi pan serwisant - także świetny gość! W ogóle atmosfera w tym serwsie była nieziemsko pozytywna! Spytałam ile to będzie kosztować - 2600 forintów (jeśli dobrze pamiętam). Ile to na euro? - nie miałam zielonego pojęcia. Około 50 euro. Pan w poprzednim serwisie mówił o 8...Tylko, jak pan z tego serisu stwierdził trzeba wymienić przerzutkę, bo przerzutka "kaput" - jak to powiedział pan serwisant. 

Other servisant was repairing my bike. He was very nice, too. Atmosphere in this place was so positive! I asked how much it will be - 2600 foritns (if I remember good). I did not know much euros it was - 50 euros. The man in the previous service said that 8 euros...But I had to change not only hook but derailleur, as well.


Nie mam ani forintów, ani tyle euro. Dostałam jakiś zastępczy rower i wraz z panem ruszyliśmy do bankomatu. Ja robiłam zdjęcia panu, gdy tak mknęliśmy, pan mi...Strasznie zabawnie było!

I do not have forints and so much euros. The man gave me other bike and we rode to cash machine. I took photos of him, he took photos of me, when we were riding...It was very funny!

Potem dostałam pizzę...W sumie to nie chciałam tak kłopotać ich, ale to chyba nie był kłopot...Pan  opowiadał o mnie swojej żonie, innemu panu: "To jest Dorota. Dorota jedzie do Rumunii".
Ponadto dostałam napój, konserwy...Pan zaprowadził mnie do swojego domu, żebym się umyła - nawet na twarzy miałam błoto...robił sobie ze mną zdjęcia...Niesamowite to było!!! Awaria mojego roweru zamieniła się w niezłą historię, która dała mi dużo pozytwynej energii!

Later, they gave me pizza...I did not want to be a problem..But I think that I wasn't...The guy was telling about me to his wife, some guy: 'This is Dorota. Dorota is going to Romania by bike'. He gave me drink, tins... I went to his house to wash my face (I had mud on it...). It was amazing! Failure of my bike changed to great story, which gave me a lot of good energy!


Rower zrobiony. Pan pokazał, jak mam jechać i mogłam ruszyć dalej. Btw, po wyprawie pan pytał, czy dojechałam (...po węgiersku, gdy przetłumaczyłam to na polski wyszło pytanie, "czy pisklę dojechało do domu?" - brzmi dziwnie, może google translator coś pokręcił, choć ten pan był tak zakręcony, że niewykluczone, że pytanie brzmiało dokładnie tak...).

My bike is done. Man showed me how to ride and I left the bike service. Btw, after my trip this guy asked me in very strange style if I came back (if I transleted it correctly...).


Ruszyłam tak, jak pan kazał, ale...coś pokręciłam. Potem te zakazy...

I rode like the man told me, but..I confused the road...Later - bans for bikes...


Trafiłam ponownie do centrum Nyíregyháza - siódmego co do wielkości miasta Węgier.

I was in the city center of  Nyíregyháza again - the 7th largest city in Hungary.


Miasto leży nad rzeką Lonya.

Lonya river.


W końcu udało mi się opuścić miasto. Później było ciężko...Wszystko komplikowały te wszechobecne zakazy. Nie jestem pewna, czy mogę jechać tą drogą...Próbowałam wielu alternatyw - nietrafione...Zeszło mi na to kupę czasu. Pytałam też dwóch Cyganów. Jeden mówił, że mieszka w  rumuńskim miasteczku - chciał zaproponować, że mnie zabierze. Tylko, że ja chcę dojechać na rowerze. Potem dopytałam w pewnej knajpie. Pan Węgier (po węgiersku) wyjaśnił, że mogę jechać przez Napkor...Napisał mi to na mapie, żebym nic nie pokręciła. Zdecydowałam się, by jechać główną (zaznaczę, że ta główna nie była ruchliwą drogą). Chyba mogę...Jedyny zakaz widniejący na znaku dotyczył pojazdów konnych. Dotarłam na stację. Chciałam zjeśc coś konkretniejszego, ale nic takiego nie było...Zrobiło się ciemno. Do granicy jeszcze kawałek. 

Finally, I left Nyíregyháza. Later it was hard because of these bans...I am not sure if I can go ride that road...I tried many alternatives - not correct...I lost a lot of time. I asked two Gypsies. One said that he lives in Romanian city - he wanted to propose me that he take me. But I want to ride my bike there. Later, I asked some people in one pub. Hungarian man in Hungarian language explained me that I can go through Napkor if I want to avoid this road I was not sure if I can ride the bike there. I decided to use the main road (there were not many cars). I think that I can. There in no ban for bikes, only for horses. I stopped at petrol station. I wanted to eat smething like dinner, there was nothing like this....It was dark. The border is not so close.


Jechało się wyśmienicie!!! 

"I got...pedals under my feet...I can fly so high...My feet are burning and I grab into another world..."


Słuchałam tego kawałka i...ja "leciałam tak wysoko"... 

Może na Węgrzech są zakazy wszędzie, ale jest też niezła infrastruktura rowerowa. Była ścieżka rowerowa. Najdłuższa ścieżka, jaką było dane mi poznać. Co prawda momentami była ona taka, że zgubiłam lampkę, a przez wsie to musiałam przeskakiwać z jednej strony na drugą...Ale ogólnie byłam zachwycona! Podwójnie, bo granica to tiry częstym gościem na drodze...A nawet potrójnie - była straszna mgła...Mgła + noc + tiry (które nie spodziewają się o tej porze rowerzystki z Polski ani znikąd indziej) =  lekkie niebezpieczeństwo. Ale niebezpieczeństwa nie bylo, bo była ścieżka. Tylko moja! Tylko dla mnie! I tak pędziłam do Rumunii w nocy poprzez mgłę po wegierskiej ścieżce...

Biking was great. Maybe there are bans, but there is good bike infrastructure in Hungary, as well. There was a bike path. The longest I have been using in my life. In some moments it was not so easy - I lost my lamp...Generally, I was delighted! Double delighted - border, so there are big trucks on the road...Even triple delighted - there was fogg...Darkness + fogg + trucks = danger. But there wasn't danger - I have my own path! ...and I was riding like this in the night through the fogg to Romania on Hungarian bike path...


Wydałam ostatnie forinty na stacji - chyba jestem jedną z nielicznych kobiet, która kupując jedzenie wybiera to, co ma więcej kalorii...Dopóki ścieżka była, było fajnie. Niestety skończyła się. Władowałam się w las. O nie! Na pewno nie jadę przez krzaki po błocie...I pora nie ma tu znaczenia. W dzień też bym nie jechała...Błota to ja mam serdecznie dość na dziś! Wróciłam i wyskoczyłam na drogę (nie wiem, czy mogę, czy nie mogę jechać, nie mam altertnatwy). Po jakimś czasie pojawiła się już ścieżka i tą rowerową ścieżką wjechałam do...

I spent my last forints at petrol station choosing what has more calories...If I rode at bike path, it was great, but it had finished...I landed in forest. Oh no! - there is no option that I will be riding through bushes on mud...I do not want more mud today/tonight! I came back and I was riding on the main road - I am not sure if I can or not - I have no alternative. In some moment bike path apeared again and on this bike path I arrived to...


...RUMUNII! 
Stanęłam na przejściu oddzielającym mnie od tego znaku. Czekam. Pojawił się celnik. Podchodzę z dowodem. Pytam, czy wjadę na tym. Kazał mi podjechać do okienka do pana, który stempluje paszporty (żałowałam, że nie wzięłam paszportu...byłaby kolejna pieczątka - trochę oszukana, bo nie muszę jej mieć, ale mogę...) i...oficjalnie stanęłam na rumuńskiej ziemi. Jakie to uczucie..? CUDOWNE! Dziewiętnasty kraj na rowerze...Nówka - sztuka w mojej bikingowej galerii...

...ROMANIA!!! 
I stood at border crossing. I am waiting. Customs official came. I asked him if I can cross the border using my Polish ID. He told me to go to customs official giving stamps (I regeretted that I didn't take my passport...) and...I stood at Romanian territory. What kind of feeling it is..? WONDERFUL! 19th country by bike...The new one for me...


Wpadłam na stację na kawę. Posiedziałam trochę w środku, trochę na krawężniku, na którym było mi tak dobrze..."Pochwaliłam się", że o to i dojechałam do Rumunii. To nic, że taka brudna (...bo nawet się nie przebrałam, jechałam upaprana błotem...).

I went to petrol station to drink coffee. I was sitting inside, outside - on the curb (I felt so good on this curb...). I 'boasted' that I rode my bike to Romania. I didn't care that I'm dirty (I didn't change my clothes...I had mud on it...).


Potem jeszcze postanowilam popodnosić sobie rower przed znakiem Rumunia...Mięsnie nóg miały trening...Czas na bicepsy...

Later, I wanted to do training of my arms' muscles in front of the sign: Romania...


Stwierdziłam, że nie opłaca mi się ogarniać noclegu. Pozwiedzam Satu Mare i pojadę dalej. Ruszyłam do tego miasta wraz z Rumunami pędzącymi gdzieś (zapewne do pracy) na swoich rowerach.

I decided not search place to sleep. I will see Satu Mare and I will ride further. I was riding to this city with many people riding their bikes, too (probably to work).


Jestem w Dużej Wsi (un sat - wieś, mare - duży).

Here I am in Big Village  (un sat - village, mare - big).



Nazwa Szatmárnémeti jest węgierską nazwą Satu Mare. Węgrzy stanowią około 40 procent populacji miasta. (Sathmar - niemiecka nazwa; ok. 1 procent populacji).

Szatmárnémeti is Hungarian name of Satu Mare. 50 per cent of population are Hungarians. (Sathmar - German name, 1 per cent of population).



Jadę do centrum.

I'm riding to the city center.


Kto stoi na pomniku..? Elżbieta Węgierska. W jakim języku jest informacja o postaci z pomnika..? Węgierskim (Szent Erzsebet). O czym to mówi..? O historycznej przynależności miasta, a także o jego współczesnym etnicznym wymiarze.

Who is on this monument..? Elizabeth of Hungary. What language inform about it..? Hungarian (Szent Erzsebet). It says about history of Satu Mare and present times, as well (its ethnicity).


Rumunia...Trudny kraj, trudna historia, trudne położenie...To wszystko wpłynęło na to co zobaczyłam...Trochę zniszczone budynki. Dziedzictwo komunizmu Ceaușescu - lata własności publicznej sprawiły, że ludzie nie mają nawyku dbania o otoczenie.

Romania...Difficult country, difficult history, difficult location...Buliding were destroyed a bit. Heritage of communism of Ceaușescu - belongings were public, so people did not care about it.


Nicolae Ceaușescu wraz ze swą małżonką Eleną wyniszczyli ten kraj. Trochę minęło od czasu zakończenia ich despotycznych rządów i tej kontrowersyjnej egzekucji (którą Rumunii poczatkowo nie oceniali jednoznacznie, ale gdy zaczęły wychodzić na jaw wyniszczenia kraju, jakich dokonały rządy tego małżeńtwa, opinie się zradykalizowały), ale czy ten czas wystarczył, by Rumunia stała się..."zachodnia"..? (Cudzysłów celowo!).

Nicolae and Elena Ceausescu before execution (December, 1989)

Nicolae and his wife Elena destroyed country. They were killed Almost 30 years ago but was it enough time to Romania became...'western' country..?


We wcześniejszych bałkańskich postach powoływałam się na książki Roberta D. Kaplana "Bałkańskie upiory. Podróż przez historię" oraz "Na wschód od Tatarii". W swych podróżach trochę czasu spędził również w Rumunii. Bardzo ciekawe analizy, historia, rozmowy...I ciekawy styl. Fajnie byłoby tu wyłuskać najciekawsze rzeczy, meritum...Tylko po co coś wyłuskiwać..? Lepiej przeczytać całość. Polecam!

In my Balkan posts I wrote about books of Robert D. Kaplan. He travelled through Romania, as well.  I reccommended his books! Intresting analysises and good style.


Katedra św. Piotra i Pawła wybudowana w latach 1786-1798.

Cathedral of Saint Peter and Paul built during 1786-1798.


Estetyka Satu Mare? Różnorodna - zniszczone budynki niosące brzemię władzy dyktatora, zabytki, jakiś wieżowiec...

What is 'design' of Satu Mare...? Different - a bit destroyed buildings on which you can see communist regime, monuments, skyscraper...




Jak to zwykle bywa, flaga rumuńska ulegała pewnym modyfikacjom w zależności od ustroju. Tę wersję ostatecznie przyjęto 27 grudnia 1989, czyli 2 dni po egzekucji państwa Ceaușescu. 

As almost always, flag of Romania has changed during years. Todays' flag was confirmed in 1989, two days after Elena and Nicolae
Ceaușescu were killed.



Bardzo lubię obserwować budzące się miasto! Co zwróciło moją uwagę to duża liczba ludzi na rowerach. Wspominałam powyżej, że do Satu Mare zmierzałam wraz z innymi rowerzystami. W samym mieście było ich więcej. Było oczywiste, że nie są to wycieczki rekreacyjne, lecz środek transportu.

I love to watch city in the morning! What I noticed, was the fact that Romanians use bikes as a mode of the transport. I mentioned above that, I was riding to Satu Mare with some bikers, in the city there were even more people riding their bikes.


Tym razem pomnik "rumuński" - obok rumuńskie flagi, napis po rumuńsku, upamiętnienie ważne dla Rumunów.

This monument is Romanian - next to it, you can see Romanian flags, writing in Romanian language.


Zagadała mnie pani sprzedająca/rozdająca gazety...Po rumuńsku (podkreślam język, gdyż ze względu na to, iż duży odsetek populacji miasta stanowią Węgrzy nie jest to takie oczywiste). "I do not speak Romanian" - ile razy ja wypowiadałam to podczas rumuńskiej wyprawy...(Szkoda, że nie mówię. Fajnie by było mówić w każdym języku...). Pani zapytała, czy ja German. No. Polish!

The lady, who was selling/giving newspapers wanted to talk to me. 'I do not speak Romanian language' - I said this sentence many times during this trip...Unfortunately, I do not speak. I wish I can speak in every language in the world! She asked if Im German. No! Polish!

"Dla Rumunów historia zaczyna się w 101 roku, kiedy to rzymskie legiony cesarza Tracjana podbiły terytorium w południowo-wchodniej Europie, zwane Dacją. Przez sto pięćdziesiąt lat żołnierze rzymscy zapładniali miejscowe kobiety, dając początek ludowi, który zdaniem historyków rumuńskich pozostał czysty do dziś. W rzeczywistości Rzymianie byli jedynie pierwszą z licznych fal najeźdźców, którzy zalewali te ziemie, mieszając się z tubylcami. Według nieco obcesowej, acz wiele mówiącej opinii Johna Lukacsa, amerykańskiego historyka węgierskiego pochodzenia: Oficjalna propaganda rumuńska i oficjalna rumuńska hitoriografia utrzymują, że Rumunii pochodzą w prostej linii od legionistów Tracjana, co w jednakowym stopniu odpowiada prawdzie, jak ewentualne oświadczenie Ronalda Reagana, że pochodzi od Pocahontas. Mimo to Rumuni są komicznie romańscy; są w tym dziwnie podobni do Argentyńczyków, którzy są komicznie europejscy".

Kaplan D. Robert "Bałkańskie upiory. Podróż przez historię". s. 165
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015

Nie jest to jedyny taki pomnik, który napotkałam podczas swojej podróży po Rumunii.

History of Romania starts in 101, when emepror Tracjan beated area of south-eatsern Europe (it was called Dacja). John Lukacs, American historian with Hungarian origen says that official histography says that Romanian cames from emepror Tracjan what is like Ronald Regean would say that he came from Pocahontas. Anyway, Romanian are comic Roman. - he says.

It was not one monument like this I met during my journey through Romania.


Przy końcu parku widnieje Cerkiew św. Archaniołów Michała i Gabriela.

In the end of park is located SS. Michael and Gabriel Cathedral.


Cerkiew została zbudowana w latach 1932-37.

It was bulit during the years 1932-37.


Wnętrze cerkwi.

Inside of it.



Jadę dalej oglądać to transylwańskie miasto. Jeszcze nie chce mi się spać, ale nie długo to nastąpi...Jestem tego w pełni świadoma...

I am going to see more this Transylvanian city. Im feeling good, but I know that for some time I will feel that I didn't sleep in the night...I know this...


Transylwania jest historyczną krainą położoną na Wyżynie Siedmiogrodzkiej. Polska nazwa to Siedmiogród.

Transylvania is historical region.


Miasto powoli zapełniało się ludźmi. Zwraca uwagę chustka jednej z pań...

The town started to fill by people. 


Pomnik Vasile Lucaciu - pastora, adwokata walczącego o równe prawa z Węgrami. Zmarł w Satu Mare. 

Vasile Lucaciu's monument - priest and advocate of equal right with Hungarians. He died in Satu Mare.


Hmmm...Czemu na tym budynku jest taka płachta..?

Hmmm...Why on this building is such sheet..?



W oddali wyłania się jakiś ciekawy architektonicznie budynek...Jadę tam...

There is some intresting building...I am going there...


Jest to Pałac Administracyjny. Mierzy on 97 metrów, co czyni budynek najwyższym w Transylwanii. W skali kraju jest na czwartym miejscu.

The Administrative Palace. It is the highest buliding in Transylvania (97 metres). The fourth highest in Romania.


Moją uwagę zwrócił styl architektoniczny budowli. Budynek ten został zbudowany w stylu brutalizmu (nurt póżnego modernizmu). Jego konstrukcja została rozpoczęta w 1972 roku, a ukończona w 1984.

The buliding is an axample of brutalist style architecture. Construction of the Administrative Palace began n 1972 and it was finished in 1984.


Na wietrze powiewają flagi - rumuńska oraz flaga Unii Europejskiej, której to członkiem Rumunia została 1 stycznia 2007 roku.

There flags blowing in the wind - Romanian flag and flag of European Union (Romania is part of it from 2007).


Typowy przykład brutalizmu.

Example of brutalism.


Cóż za "wesołe" malowanie tego samochodu...

What a happy painting of this car...


Chcę pochłonąć jeszcze więcej miasta - pojeździłam po jego zakamarkach.

I want to se more city so I will ride more through it (in some narrow streets full of colourful buildings).


Sklep rowerowy ulokowany w bardzo efektownym budynku.

Bike shop situated in very attractive buliding.


Muszę kupić magnes z Rumunii. W tym sklepie nie dokonam takowego zakupu - jest za wcześnie, sklep zamknięty.

I need to buy magnet from Romania. Not in this shop - too early, it is closed.


Ostatni rzut okiem na centrum Satu Mare.

I glanced at the centre of Satu Mare for the last time.


Znak, który rzucził mi się w oczy: "Unia Europejska - 0 km", czyli hiperradość rumuńska z przynaleźności do tej organizacji. Czy można dziwić się tej radości patrząc na historię kraju..? Wspomniane wyżej książki Roberta Kaplana były pisane dużo wczesniej przed wejściem Rumunii do Unii.  Autor prowadził rozmowy z wieloma Rumunami, analizował społeczeństwo rumuńskie po rewolucji w 1989, kiedy do upadły rządy komunistyczne. Moja późniejsza lektura jego książek jeszcze mocniej uwydatnia siłę tego znaku, podkreślenie faktu bycia czlonkiem Unii, członkiem Europy, Zachodniej Europy.

I paid attention for this sign 'European Union - 0km'. What is meaning of this..? 'We are so happy' that we are in European Union !'. Can I be suprised thinking about history of the country..?


Zresztą flagi Unii mnie atakowały zewsząd...Co ciekawe nie tylko w dużych miastach...

Flags of European Union were everywhere...


Znalazłam znak na miasto Cluj Napoca - w tym kierunku zmierzam

I found direction to Cluj Napoca, where I am going to.


Satu Mare położone jest nad rzeką Samosz (Someș). 

Satu Mare is situated on the Someș River.



Trzeba zjeść śniadanie i wypić kawę, bo zaczyna być źle ze mną...

I need to eat breakfast and drink coffee coz it starting to be not good with me...


Ależ to było pyszne!!! Placek by zrobiony bezpośrednio przed podaniem...

It was so tasty! It was made by one lady just before I received it...


W deszczu opuściłam Satu Mare.

I left Satu Mare in the rain.


Jadę zwiedzić lotnisko.

I will go to see an airport.


Bardzo małe lotnisko. Mały terminał, nie wiele lotów, a co za tym idzie podróżnych...

Very small airport. Small terminal, few flights...

Było ze mną źle - chciało mi się strasznie spać....Tak, że nie do końca myślałam co robię - idąc do łazienki by się umyć zostawiłam rower z sakwami na zewnątrz. Nie chodzi mi o to,  że ktoś mógł ukraść ich zawartość (bo często zostawiam). Tylko o to, że na lotniskach nie zostawia się bagażu bez opieki...Mogłam dostać mandat...Ale nie dostałam. Pan z obsługi do mnie przyszedł i powiedział, żebym wzięła sakwy ze sobą. Zreztą panowie byli bardzo mili dla mnie. Zagadywali, przychodzili do mnie. Dostałam nawet herbatę...Siedziałam sobie na rumuńskim lotnisku, na którym nie było podróżnych i piłam herbatę w porcelonowaym kubku...Panowie byli tak mega mili, że myślałam, że przeszłaby nawet lekka drzemka, ale przyszedł jakiś inny gość i zapytał, czy czekam na kogoś...Nie wiem ile bym musiała czekać, bo lotów tam nie wiele - widać na zdjęciu, że tylko dwa stanowiska odpraw, jeden agent handlingowy... "Nie. Czekam aż przestanie padać" (bo faktycznie padało bardzo, ale prawdziwsza byłaby odpowiedź: "Chcę się zdrzemnąć...Chwilkę..."). "Już nie pada" - odparł ten gość, który chyba chce, żebym sobie poszła (wyglądałąm podejrzanie..?). Pożegnałam się z miłymi panami i w deszczu ruszyłam dalej...

It was not good with me - I was so sleepy...So maybe that is why I was not sure what I am doing - I went to bathroom to wash myself and I left my bike with the luggage outside. It is not about this that somebody could steal my things but that you can't leave luggage in the airport. I could be fined. But I was not. One nice guy came to me and said that I should take this with me. Two men there were so nice to me - they made tea for me...I was sitting in Romanian airport drinking tea...I even thought that because of that they are so nice I could sleep a bit here. But other man came and asked me if I am waiting for somebody. 'No. I wait the rain stops'.'It is not raining' - he said...I think that he wanted that I would go (I looked a bit suspiciously..?).


Na szczęście zaczęło się wypogadzać. Niestety, moje buty zdążyły zamoknąć...

Fortunately, the sun was appearing. But I have wet shoes...


Ruiny zamku w Ardud (XV wiek).

The ruins of Ardud Castle (XV century).



Miasto stało się częścią Rumunii po rozpadzie Austro-Węgier.

Ardud became a part of Romania after break-up of Austria-Hungary.


Mimo niewyspania zauważałam "obrazki", które są kojarzone z Rumunią - furmanka...Drugi - Romowie (w mieście populacja tej mniejszosci wynosi około 16 procent). 

Despite of the fact, I was sleepy I noticed some 'things', which are associated with Romania. First - wagon, second - Gypsies.


Wyprzedziłam tego pana, czyli nie jest ze mną aż tak bardzo tragicznie...Choć dobrze też nie...

I outrun this guy, so it is not so bad with me...


Źródełko. Umyję mój rower...

Wellspring. I will wash my bike...


Wsadziłam napęd pod strumień wody, by wypłukać węgierskie błoto, którego jeszcze było pełno w moim rowerze...

I put my bike under the water to wash out all Hungarian mud (there was still a lot of it in my bike).


Czasami wpadali ludzie po wodę przeszkadzając mi w mojej czynności...Ustępowałam im miejsca, by mogli napełnić swe bukłaki.,

Some people was coming from time to time disturbing me in washing...I let them to fill their bottles...


Gdy tak sobie myłam rower...

Meanwhile I was washing my bike...


...wpadł nieziemsko przystojny pan policjant z ziomem. No taki pan to może mi przeszkdzać w myciu roweru. Zapytał skąd jestem. Zrozumiał, że z Holandii. Wyjaśniłam, że z Polski (reprezentuje Polskę!). Zażartował, że ja z Polski przyjechałam na tym rowerze (zaczął się śmiać). Moja odpowiedź: "Właściwie to tak"...Trochę go "wcięło"...Zagadaliśmy się chwilę. Mówiłam, że chcę dojechać do Cluj Napoca, ale nie wiem, czy zajadę, bo jestem śpiąca. Choć pod wpływem rozmowy z przystojnym rumuńskim policjantem trochę się rozbudziłam...Serio! Zaczęłam myśleć: "W sumie to jest fajnie!"

...came marvelous Romanian policeman with his colleauge. Such handsome guy can disturb me...He asked me, where I am from. 'Poland'. 'Holand?'. 'No, Poland!'. 'And you came by this bike from Poland'. 'Actually, yes'. He was a bit puzzled...We talked a bit. I said that I wanted to go to Cluj Napoca, but I'm not sure if I will go there tody coz I'm a bit sleepy. Becasue of this meeting and converstaion with handsome policeman I woke up a bit...Really! I started to think: 'Actually, it's nice!'.


Gdy widzisz takie krany w Rumunii pij z nich wodę bez obaw!

When you see such wellsprings in Romania, drink water from it without any fears!


Nie ma co użalać się nad sobą, że jestem około 30 godzin bez snu. Należy się cieszyć tym, że dojechałam do Rumunii na rowerze i teraz sobie przez nią jadę...

I am not going to complain that I am about 30 hours without sleep...No! I am gonna to be happ,y becaue of the fact I rode by bike to Romania! And that I am riding through Romania right now!


Zaglądam ludziom na podwórka...

I looked at peoples' yards...


Czas na jedzonko, czyż nie..? 
Poszłam do sklepu, by je zakupić. Kupiłam, siadłam na ławce wewnątrz sklepu. Obok stał wózek z małym ślicznym chłopczykiem romskiego pochodzenia. Robię zdjęcie - sobie z tym jedzeniem, jak i otoczeniu (w tym chłopczykowi). Chciałam pokazać, że to prawda, że w Rumunii jest dużo Romów. Podeszła do mnie pewna kobieta mówiąc bym nie kamerowała...W wyniku tego zajścia miałam później pewne obawy, by uwieczniać innych ludzi na fotkach...

Tutaj taka dygresja: Wielu ludzi w Polsce używając określenia "Rumuni" myśli o Romach. Wielu ludzi myśli, że Romowie pochodzą z Rumunii. Nie. Skąd to pomieszanie? Bynajmniej nie z powodu cech antropologicznych, czy też geograficznych. W Rumunii owszem duży odsetek populacji stanowią Romowie, ale nie sa oni tożsami z tymi pierwszymi (chyba, że rozpatrujemy w kontekście obywatelstwa). W latach 90-tych do Polski masowo zaczęły przyjeżdżać grupy cygańskie (patelnie, dywany, żebranie...) właśnie z Rumunii. Ludzie zaczęli ich opisywać jako Rumunów (de facto byli z Rumunii) i tak sie utarło...Niewiarygodne jest dla mnie, że ludzie wciąż to mylą...Myślę, że zarówno Rumunom, jak i Romom nie podoba się to...

It is time for eating, isn't it..?
 I went to the shop to buy it, I sat on the bench inside it, where was the trolley with sweet little gipsy boy inside. I wanted to take photo on which you would see me with my food and what is around (inlcuded this baby). I wanted to show that it's true that there is a lot of Roma people in Romania. One lady came to me and said that I should not take photos...Later I was a bit afraid taking photos of people...


Ten chłopak, chyba nie był zły, że mu robię zdjecie z jego końmi. Kocham konie!

This boy doesn't look angry that I was taking photo of him with his horses. I love horses!


A tu dyskretnie chciałam sfotografować furmankę - wspominałam, że taki typowy obrazek dla Rumunii. Potwierdzam.

I wanted to take photo of the wagon - I mentioned that it is typical view in Romania. I confirm it.




Jadę, obserwuję, chłonę, jak gąbka...

I am riding, observing...


Śledzę rosmkie dzieciaki na rowerze wjeżdżając w jakieś zakamarki...

I am following Roma kids on the bikes...


Chyab coś się stało z pewnym państwowym gospodarstwem...Upadło..?

It looks like national farm crashed...


Główna droga..? Z główną to ona nie miała nic wspólnego poza powierzchnią...

Main road..? It wasn't like main road at all...


I tak mknęłam przez rumuńskie wsie dochodząc do wnsiosku, ze mimo różnic są i elementy wspólne z polskimi wsiami...

So I was riding like this through Romanian villages thinking that there are some differences between villages in Poland but there are some similarites, as well.


Słodziak! Robiłam zdjecia w czasie jazdy i niestety miałam włączony zoom...Nie ma całej furmnaki, chłopaka z widłami, ale jest niezwykle pozytywny uśmiech tego chłopczyka!

Sweet boy! I was taking my photos riding the bike, so I did not turn off zoom. There is not whole wagon but there is beautiful smile of the boy!



Częsty widok w Rumunii - pasące się konie.

Frequent view in Romania - horses on fields.




Również częsty widok - kolorowy krzyż. Dominującą religią w Rumunii jest prawosławie.

It is frequent view, as well - colourful cross.  Eastern Orthodox Church is a dominant religion in Romania.


Tak sobie jadąc odczuwałam pewien dyskmfort...

I felt some kind of discomfort...


Stopy miałam chyba odparzone przez to, że przemoczyło mi buty...Bolały. Musiałam zdjąć obuwie i pozwolić poodychać moim stopą..Moja skóra wyglądała tragicznie. Czego w tym czasie żałowałam..? Że nie wzęłam japonek. Dlatego nie ma co oceniać czyjeś stylówki - może ktoś jedzie w klapkach, bo właśnie przejechałł dystans ponad 200 km w mokrych butach i stopy go po prostu bolą...Sandały..? O tej porze roku bym nie brała...Druga para sportowych butów? Minimalizuje się bagaż - muszę to wieźć...Japonki powinnam mieć...

There was something wrong with my feet...My skin looked terrible. What I was regtetting..? That I did not take flip-flops. That's why nobody shouldn't say something about somebody's 'style'  - maybe somebody just has ridden 200 kms in wet shoes and he feels pain of his feet...



Teraz to chce mi się spać!!! Poszłam do marketu i kupiłam rzeczy, które miały mnie podratować: kawa, energy drink i glukoza...Spróbowałam tej glukozy i wpadłam w depresję...Było to tak paskudne...Jakiś pan zagadywał, coś odpowiadałam, ale nie weszłam z nim w dłuższą konwersację - nie miałam siły...On informował ziomka, ze przyjechałam z Polski na rowerze.

Now I want to sleep! I went to market and bought some things to rescue me: coffee, energy drink, glucose. I tasted this glucose and it was not tasty...Some guy started to talk to me (where I come from, where I am going to etc.) but I had no power to talk to him...He told to his fellow, that I came from Poland by bike.


Ponownie gonię rumuńskiego rowerzystę, by sprawdzić, czy jest ze mną tragicznie...

Once agian I was folllowing the guy on the bike to check if there is so bad with me...


Furmanka!

Wagon!


Psy, które mnie goniły. Czy to też jest taki typowy rumuński obrazek..?

Dogs, which were chasing me...? Is this typical for Romania..?



Pewien pomnik zwrócił moją uwagę...

This monument paid my attention...


Jestem mega śpiąca, ale...wjadę tam! Świetny podjazd! Mega! Polecam do treningów! Raz to może za mało na dobry na trening, ale tak z dwadzieścia byłoby ok. Chciałam pokazać, jak wyglada, ale...fotka nie pokazuje nachylenia...Ot droga, jak droga...

I am so sleepy but I wil lgo to see it. It was great riding up. I reccommend! 


Dotarłam na szczyt,...

I am on te top,...


...z kórego roztaczał się obłędny widok na Rumunię!

...from which was great view for Romania!


Rumuńska panorama!

Romanian panorama!


Zjazd z pięknym widokiem!

Riding down with marvelous view around!



Wiedziałam, że nie pojadę do Cluj Napoca dziś. Liczyłam dni - ile ja mam urlopu, bo gubiłam się w tym. Wyszło, że nie muszę. Nie muszę, to po co mam się meczyć 70 godzin bez snu..? Jechać ledwo, ledwo...Myśleć tylko o tym, żeby dojechać, nie delektując sie tym co wokół...Nie!

I knew that I will not go to Cluj Napoca that day. I was counting my days off. I discovered that I do not have to be in Cluj Napoca. What for I have to be 70 hours without sleep..? Thinking only about place I want to be, not delight in my biking..? No!


Zostanę w Zalau. Jest to duże miasto. Zanjdę nocleg. Należy mi się porządny sen!

I will stay in Zalau. It is big city, so I will not have problem to find place to sleep. I deserve for good sleep!



Złapałam Wi-Fi na stacji benzynowej i zarezrowałam sobie nocleg. Szybko poszło, zaznaczyłam, że będę niebawem.

I caught Wi-Fi at petrol station and I found pension. I wrote that I will be there for about one hour.


Pojechałam do sklepu po rumuńskie piwo.

I went to market to buy Romanian beer.


Pensjonat znajdował się poza miastem, we wsi obok - Criseni. Wieś znalazłam.  Z pensjonatem było gorzej...Przejechałam całą wieś i nic...Pytałam panów ochroniarzy, mówią, że jest on na końcu. Jeszcze raz pod górę. Nie ma...Wracam mówię, że nie ma. Nie byli pewni, ale powinien być. Stwierdziłam, że zapytam w restauracji na dole. Zjechałam. Tak - pensjonat jest na samym końcu wsi. To jeszcze raz pod górę...Już tak bardzo chciałam iść do mojego pokoju, gdzie czeka na mnie łóżeczko...Obok jest łazienka z prysznicem...Chciałam ratować moje stopy...Jest pensjonat! Ufff...Na zakończenie dnia: rumuńskie piwo i...rumuńska telewizja...Ależ byłam śpiąca. Zasnęłam, jak dziecko...

Pension was located outside of  the city, in the village next to it - Criseni. I found village. I had problem to find pension...I passed almost whole village and nothing. I asked some guys they said that probably it is in the end of the village. I rode there. Nothing. I came back. I complained that there was not pension...They were confused. I rode down to ask in one restaurant. People there said that the pension I am looking for is in the end of the village. So...one more time riding up...I wanted so much to be in my room, where is bed, shower...There is the pension! Uff...In the end of the day: Romanian beer and...Romanian television...I was so sleepy. I felt asleep like a kid...



DYSTANS: 270 KM

Komentarze

  1. No proszę: Rumunia. Brawo! Ciekawe czy udało Ci się dojechać do serca Transylwanii bo przyznaję że nie wiedziałem, iż przygraniczne Satu Mare to też Transylwania.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety urlop był bardzooo krótki, ale trochę więcej tej Transylwanii łyknęłam (ale nie wszystko..dużo nie..). Muszę wrócić do Rumunii! Choćby po to, żeby przejechać Trasę Transfogarską (teraz i tak była zamknięta). Jechałeś?

      Usuń
  2. Oczywiście :) Transfogaraska i Transalpina to takie żelazne punkty w Rumunii dla każdego motocyklisty (ale chociaż przejeżdżałem je kilka razy to nigdy rowerzysty na trasach nie spotkałem - podjazdy są tam naprawdę strome) Transfogaraska jest ładna ze względu na to, że poza częścią stricte górską od południowej strony biegnie urokliwym wąwozem a nad jednym ze wzniesień góruje ten prawdziwy zamek Vlada Palownika (Draculi). Jeszcze wąwóz Bicaz i park narodowy Muramesz (być może przekręciłem nazwę) czyli Rumuńska Bukowina - pięknie tam! I dalsze rejony Rumunii, np. błotne wulkany...
    Nie czytałem jeszcze kolejnej relacji wiec nie wiem czy zapędziłaś się na północ w okolice Wesołego Cmentarza (Sapanta) czy raczej w głąb Transylwanii (Braszów, Sighisoara? Tak czy owak, warto tam wrócić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę tam jechać!!! Brzmi zachęcająco! Bardzo! Niestety, cmentarz ominęłam (czas to straszny terrorysta...).

      Usuń
    2. Btw, za parę godzin ruszam samolotem do Gruzji (startuję z Kutaisi), potem jadę do Rosji (w tym do Czeczenii!), Azerbejdżanu...Przynajmniej takie plany...Dość ambitne...Co wyjdzie zobaczymy...Dlatego mało rozgadana jestem, bo jeszcze nie jestem spakowana...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Korona Gór Polski cz.10 - Ślęża (718m npm)

21, 22 lutego 2018 Rozgrzana izraelskim (palestyńskim) słońcem postanowiłam pewnej nocy wsiąść w pociąg do Wrocławia, by mimo niebotycznych mrozów zdobyć kolejny szczyt z Korony Gór Polski - Ślężę. Zastanawiałam się, czy dam radę, czy nie zamarznę, ale mam taki okropny problem, że nie znoszę monotonii, nudy, tych samych tras. Zwłaszcza, gdy wracam z miejsc, w których kipiało od wrażeń, nowości, emocji. A tak było w Izraelu/Palestynie...Ale o tym nie tutaj...Postanowiłam, że muszę gdzieś wybyć. Zewnętrzne warunki spróbuję pokonać. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Wsiadłam w nocny pociąg jadący 5 godzin. Pośpię...Choć w pociągu, choć 5 godzin. Zawsze coś. Nie pospałam nic...Zainfekowana rowerową przygodą do szpiku kości myślałam o kolejnej wyprawie - gdzie. W zasadzie to wymyśliłam sobie pewne miejsce, które zaczęłam czuć wewnętrznie mocno, jednak czy zewnętrznie jest to wykonalne? Chyba nie...Tak, czy siak zamiast spać zajęłam się grzebaniem w Internecie, gadaniem ze znajomymi na ten t

"Nad morze" cz.1 - Kraków-Gdańsk

 Moja najdłuższa przejażdżka rowerowa w 2014 roku to wycieczka z Krakowa na Hel. W ciągu 9 dni (dojazd + pokręcenie po okolicy) przejechałam 1087 km, więc dystans w stosunku do czasu nie jest obłędny, ale sama wyprawa w jakimś sensie była. Było to 9 dni w ciągu, których byłam odcięta od wszystkiego. Nie liczyłam czasu - dni odmierzałam "ostatnio spałam w...,wcześniej w...". Kilometrów też nie liczyłam, bo pierwotne wobec dystansu było zwiedzanie miast - w paru byłam po raz pierwszy, do kilku innych mam sentyment, więc chciałam w nich dłużej zostać. Zasadniczo była to wyprawa "na dzikusa", czyli bez planu, jedynie z celem. Nie miałam zaplanowanego żadnego noclegu, co spowodowało parę stresowych sytuacji, ale zawsze wszystko się dobrze kończyło (nawet, gdy raz noclegu nie znalazłam...). DZIEŃ PIERWSZY - 150 km Ruszyłam niewyspana...dziwną trasą - przez Dolinki Krakowskie, czym zdecydowanie nadrobiłam, gdyż nie dało się tam jechać zbyt szybko. Kierowałam się

Korona Gór Polski cz. 8 - Lackowa (997 m npm)

16 sierpnia 2017   Wstałam rano. Ruszyłam na dworzec. Jak zwykle nie spałam długo. Za mało. Cóż...Pasja wymaga poświęceń. Dla pasji można dużo - żeby tylko coś przeżyć...coś zobaczyć...gdzieś być...Może sprawdzić siebie? Wsiadłam w pociąg. Bilet kupiłam u konduktora, bo jak zwykle byłam późno na dworcu. W ostatniej chwili. Wystarczyło czasu tylko na to, żeby ruszyć na peron. Wysiadłam w Starym Sączu. Z moich obliczeń wyszło, że stąd najszybciej będzie na szlak. Chyba nie poszła dobrze mi ta matematyka... I woke up early in the morning. I did not sleep long. Too short. Ech...I went by train to Stary Sącz - it is close to the trail. I thought that is the best to leave the train there, but I think that I was wrong... Jednak trzeba do Nowego Sącza. O mało nie zostałam potrącona. Pan nie widział, bo to nie ścieżka rowerowa, to chodnik. Ścieżki nie ma, sprawdzam trasę, więc jadę chodnikiem wyglądającym, jak ścieżka. Mam wątpliwości, czy to oby nie ścieżka. Nic się nie stało