Przejdź do głównej zawartości

BALKAN BEAT vol.11 - Nightbiking przez macedońskie wsie...

10 lipca 2016

Z Magdą miałyśmy pokój na dachu...Stwierdziłyśmy, że jest tam strasznie gorąco i...utargowałyśmy niższą cenę...

Magda and I we had room on the roof...We went to the owner and said that there are so hot, so we will pay less...


Nie lubię wcześnie wstawać, jak już śpię, jak człowiek...Oni pojechali, a ja postanowiłam zjeść na spokojnie śniadanie i powoli się zebrać. Pani sprzątaczka kręciła mi się już po pokoju...

I do not like to get up early. They rode and I decided to stay and do it in easy way. I ate my breakfast...When I was packing etc., cleaner was in my room, so it was high time to ride.


Jadę i ja...

So I rode...


...na plażę!

...to the beach!


Chciałam zobaczyć Jezioro Ochrydzkie w blasku gorącego macedońskiego słońca.

I wanted to see how Lake Ochrid looks under the hot Macedonian sun.




Cóż za międzynarodowy klimat!

What an international vibe!


Czyż nie jest tu cudnie?

Isn't here great?


Musiałam znaleźć wyjazd z miasta na właściwą drogę, by podążać w kierunku stolicy kraju (...i gonić ich...).

I had to find exit from the city and cycle to capital of the country (...and catch my friends).


Macedońska flaga powiewa nad lotniskiem.

Macedonian flag blowing on the wind above the airport.


I tak sobie jadę pod górę przez Macedonię...

"Tutejszy krajobraz trzeba czytać, nie wystarczy go oglądać".
Robert D. Kaplan "Bałkańskie upiory. Podróż przez historię"; Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015

So I am riding my bike  through Macedonia...

Robert Kaplan wrote that this landscape you have to read, it is not enough when you only watch it.


Można też trochę...posłuchać.

Tradycyjna macedońska pieśń, która opowiada o miłości dwojga ludzi:


 Jovano, Jovanke
Ja se tebe te čekam mori
Doma da si dojdeš
A ti ne dovagljaš, dušo
Srce moje Jovano

 Joanno, Joasiu
Ja na Ciebie czekam, może
U mnie dzisiaj będziesz
Ale Ty nie będziesz, kochanie
Serce moje, Joanno

A tutaj takie polskie wykonanie:

 
You can listen it, as well...

Traditional Macedonian song, which is about love between two people.

Jovano, Jovanke
I'm waiting for you, maybe
You will be here today
But no, you won't be, honey
My sweatheart, Jovano


Wjeżdżam do gminy - Kicevo.

A tu już współczesny macedoński hit:


I am in municipality of Kicevo.
 
'Melem' is contemporary Macedonian song.



A oto ich droga ze Strugi:

Their road from Struga:


Magda z nowym ziomkiem...

Magda with her new homie...



Niesamowita akcja!!! Jadę sobie, a nagle oni wyjeżdżają z knajpy, w której jedli obiad. Co za czasowe zgranie! Wow!
I jedziemy już razem. Przystanek na...sklep, przed którym śmigał sobie mały macedoński rowerzysta. Macedoński, a może albański..? Nie jest to takie oczywiste...

Unbelievable! I am riding and...I see them, when they are leaving some restaurant, where they ate dinner. Perfect timing! Wow!
And we are cycling together. Stop for...shop, where little Macedonian biker was riding his bike. Macedonian or Albanian..? It is not so obvious...


O! Tu powiewa macedońska flaga,...

Macedonian flag...


...a tu albańska.

...and here - Albanian.


Robert Kaplan stwierdza, iż Macedonia jest najbardziej przerażającą mieszanką narodowości, jaką można sobie wyobrazić (Turcy, Albańczycy, Bułgarzy, Serbowie, Rumuni, Grecy "żyją tutaj dom w dom, nie stapiając się w jedno").

Robert Kaplan reckons that Macedonia is the most terrified mix of nations (Turkish, Albanians Bulgarians, Serbs, Romanians, Greeks live next to each other and they do not melt in one organsim).


Muzułmanie to druga co do wielkości grupa religijna w mieście Kicevo.

Muslims are the second largest religious group in Kicevo.


Architektura w mieście:

Architecture in the city:




Smutny widok. Te konie wyglądają jakby nie dbano o nie zbytnio. Są takie chude i jedzą trawę przy ulicy.

Sad view. These horses look like nobody cares about them. So skinny eat grass next to the road.


O! Znów powiewa albańska flaga. W mieście Kicevo około 30 procent stanowią Albańczycy.

O! There is Albanian flag again. In Kicevo about 30 per cent of populations there are Albanians.


A to macedoński, czy albański dom..? Rzekłabym, iż cygański...

Is this Macedonian or Albanian house..? I would say that gipsy...



Gdzieś na tej drodze znalazłam fajne skarby...Są tylko moje! Szczęściara ze mnie!


On this road I found some treauseres, which belongs only to me! Lucky me!



Pamiętam, że tutaj kupowałam...albańskiego bureczka!

I remember that here I bought Albanian burek!


A potem już było tylko i wyłącznie pod górę...

And later we are riding only and only and only to the top...


Zaznaczenie terytorium poprzez flagę...

You can see that this territory belongs to Albanians, coz there is their national flag...


...oraz pomnik.

...and monument.



Gorrrąc...
Smutna sprawa - małe, kochane pieski, które do mnie wyskakują...Ktoś je zostawił. Na Bałkanach bezpańskie psy są ogromnym problem. Po pierwsze - niebezpieczeństwo. Po drugie - serce się kraje...

It is so hot...
Sad - little dogs runing to me...Somebody left them here...Dogs, which do not have owners are big problem on Balkans.


Wpadam na szczyt, nie zeszłam jeszcze z roweru, a mam przy sobie Gorana, który chciał pomóc...Jakbym czegoś potrzebowała...W Skopje...I w ogóle...Pomyślałam: "O jak miło! Pan lubi rowerzystów". Ale dziewczyny, które obserwowały tę akcję z boku później mi powiedziały, iż powinnam zobaczyć, jak do mnie biegł...O ja naiwna...Tak, czy siak wciąż mam numer (np. od albańskiego taksówkarza z 2015 roku też jeszcze mam...i inne kontakty...), którego ostatecznie podczas tej wyprawy nie użyłam, jakbym czegoś potrzebowała będąc kolejny raz w Skopje...Poza tym połechtał moją próżność - spytał, co studiuję. Studia skończyłam parę lat temu. Zdziwiło go to...I kolor mojej skóry...Tak, że młoda i egzotyczna jestem...

I am on the top and I have Goran next to me. He offered his help if I need something in Skopje. I thought: 'Oh, it is so nice! He likes bikers! He likes to help them!'. But girls who saw it said that I should see how he run to me...Anyway, I have number to him if I need something when I am next time in the Skopje. Nice thing: he was suprised when I told that I finished university few years ago and by colour of my skin...So I am young and exotic girl...


Jesteśmy na 1210 metrów nad poziomem morza.

We are 1210 metres above the see level.


Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego! - tam był korek (straszny! bo tak prowadziła droga, przez szczyt...)...Korek w górach...

Amazing - traffic in the mountains...


Nie ten jeden raz zaskoczyła nas Macedonia (...ich w sumie mniej niż mnie..).

It is not one time Macedonia suprised us (...mostly me...).


Posiedzieliśmy chwilkę i jedziemy...W dół!!! Najpierw trzeba się przecisnąć przez korek...A potem: No co to był za zjazd! Mmmm!!! Chyba można sobie wyobrazić patrząc na długość trasy na szczyt...Gdzieś po drodze minęliśmy rowerzystów z sakwami...Oni pod górę...Ale i oni będą zjeżdżać!

We sat a while and later we started to ride. Down!!! It was great!!! We met some bikers. They were climbing...But they will ride down, as well...


Zjeżdżam, zjeżdżam, zjeżdżam. Jest wyśmienicie! Chcę już Skopje!!! Kolejną bałkańską stolicę! Ale - bang! - bramki...Yyy...To chyba autostrada...Wracam...

I am riding down. It's excellent! I want Skopje! The next Balkan capital! But - bang! - highway...yyy...I am coming back...


Zaczekam na nich tutaj. Zaraz będą. Nie ma ich i nie ma...Coś długo. Nagle zatrzymuje się przy mnie samochód. Wysiada jakiś gość i mówi, że jeden rower się zepsuł, że pomogli, że jeszcze trochę poczekam na znajomych. Wow! Uwielbiam Albańczyków! W poprzednim roku w Kosovie było tak samo, gdy to Emi czekała, a przystojny Albańczyk informował ją, że Dorocie zepsuł się rower. Tak zawiera się znajomości z Albańczykami...W ogóle świetna sprawa, że oni się zatrzymają i pomogą (czasami to zbiegnie się tłum...) - doświadczałam tego w tym, jak i poprzednim roku. Mają swoje wady, ale...mają też zalety. Świetna cecha! Magdzie poszła dętka, nie mogły zdjąć (albo nałożyć..) koła. 

I will wait for them here. They will be soon. But...I am waiting and waiting and nothing...Where are they..? Suddenly, car stopped next to me, one guy got off from it and said that my friend had broken bike but they helped them and because of that I will wait for them. Wow! I love Albanians! Last year in Kosovo where I had problem, handsome Albanian who helped me informed about this Emi waiting for me. Great thing - they stop, they help (sometimes there are a lot of Albanians who want to help you...). Magda broke her tube and they had problem to take off (or to put) the wheel.


Napisałam im, że tu autostrada i nie da rady jechać, że trzeba wioskami, Napisałam, gdzie skręcić i pojechałam (myśląc, że skręcą...że tak trzeba...). Zrobiłam sobie piknik w sklepie. Jaki niesamowity klimat jeśli chodzi o kwestie kulturowe! Macedonia jest taka ciekawa!!! 
A wracając do trasy...To był hit!!! Po raz kolejny nightbiking zyskał nowych barw! To była przygoda, to było coś! Choć mogło być nieciekawie...Np. mogłoby mnie nie być...Jechałam przez macedońskie wsie...Wokół tylko i wyłącznie mężczyźni. Pełno -  w barach etc. Oprócz wspomnianego sklepu, potem nie widziałam już żadnej kobiety. Taka kultura...Ale muszę napisać, iż choć jechałam tam w nocy, ja nie czułam żadnego zagrożenia, czułam się bezpiecznie. Nie wiem, ale jakoś ufałam tym ludziom. Tak wewnętrznie. A między wsiami krzaki...I ja beztrosko przez te krzaki w nocy w obcym kraju, w którym jestem pierwszy raz...Niekiedy było widać światła miasta - wtedy rozpływałam się w zachwycie. Było więcej niż pięknie! Nie chodzi tylko o aspekt wizualny, ale o cały klimat! Wow!!! Byłam naprawdę bardzo szczęśliwa! Ale trzeba dotrzeć do Skopje. Chcę skrócić i jadę w las...Totalny las (taka leśna droga)...Pod mega górę...Wcześniej mijając psy...Yyy...Wjeżdżając w ten las muszę przyznać, że trochę się wystraszyłam, ale jadę...Chwilkę...Nie, nie jadę tędy...To chyba nie tu...Pytam dzieciaków, chłopaków. Pierwsza fotka, której nie ma, a szkoda...Zaangażowali się niesamowicie, jeden bardzo przepraszał, że nie mówi dobrze po angielsku. Pomyślałam: "Człowieku, nawet nie wiesz, jak mi pomagasz, dajesz mi pewność, że nie muszę wjeżdżać po leśnej drodze na jakiejś szczyty w nocy", bo po angielsku mówił całkiem znośnie. Wracam i dziarsko jadę dalej. Znowu chill. Znowu pięknie. W kolejnej wiosce (wypełnionej tylko mężczyznami) pytam jednego o trasę. Wytłumaczył. Upewnił. Jadę. Za chwilę pan jedzie za mną samochodem z ziomem i mówi, że oni mnie odprowadzą, bo tutaj są psy. Te psy polują..."They hunt"...Jadę przez krzaki za samochodem z dwoma panami w nocy. Nie miałam ani krzty obawy w sobie. Nic. Ale uświadomiłam sobie co mogło mi się stać, jakby dorwała mnie horda psów, która jest od tego, żeby atakować (był moment, że pan mówił, żebym uważała i zaniepokoił się, bo coś się poruszało w oddali - nawet nie myślałam, co by mogło być jakbym była sama...Oni na pewno by poradzili, myślę, że można domyślić się jak - co też jest przerażające trochę zważywszy, że ja tam sama...noc...). Wyprowadzili z tych krzaków do wioski wytłumaczyli gdzie mam jechać i oddalili się.

I wrote to them that is a highway, so we have to turn somewhere. I was waiting for long time, so I decided that I will go. I stopped in the shop to eat something. What a vibe if it comes to cultural issues. Macedonia is so intresting! The route...It was great! I was riding through Macedonian villages. There were only men. I didn't see even one woman. Such culture...But I have to write that I felt safe. I trusted these people. When I was leaving one village there were bushes...I was riding there not thinking 'bout potentail danger. It was. Big one. When I saw city lights I felt so happy!!! Extremaly happiness inside me! It is not only about visual aspect but the whole vibe of this nightbiking! Wow! But...I need to go to Skopje...I need to find capital of Macedonia. I started to ride up to forest. I felt a bit terrifed...Riding to top in dark forest in country I do not know and I am not even sure it is the right road...No...I am not going there...I came back and asked some kids. It was not the right road - uff...I was surrended by many kids trying to help me...One of them, the oldest was saying sorry that he doesn't speak English well. He spoke! I understood him. I knew that route through forest was not the right one, so he really, really helped me! I came back and I keep going to Skopje. Chill - I am so happy, it is so great again! In one village I asked one guy where should I go. He answered. I started to ride. I am riding and...he is following me with his friend in the car...No! It was not something bad, it was - good. He took his car to escort me, coz there are dogs which hunt. He said that it is really, really dangerous. And I was riding there not thinking bout such things...Ech...When we were in the next village, he and his friend they left me saying how I should go.



Zapętliłam się w tej wiosce. Kolejnej wiosce pełnej tylko mężczyzn. Pytam panów siedzących pod stacją benzynową. Wytłumaczyli. Jadę. Nagle przy mnie jakiś gość w samochodzie. Proponuje, że mnie odprowadzi, ale...o moje względy nie tak łatwo...Pojawia się pan, który siedział pod stacją. Uwaga: gosć wsiadł do samochodu i stwierdził, że będzie mnie eskortował, czyli znów to samo. Nie mówił po angielsku, tylko po albańsku (bo był Albanczykiem) i niemiecku (ja nie władam tym językiem...). Jakoś mi wytłumaczył o co chodzi..znowu padło "They hunt"...Żeby uwiargodnić swoją osobę powiedział, że jest burmistrzem tego miasta. Tak, że wybrałam albańskiego burmistrza i jadę za nim przez te ciemności...Wyprowadził, pogadaliśmy trochę, zaproponował kawę, ale chciałam już jechać do tego Skopje, więc nie skusiłam się. 
Wow! Wow! Wow! Te akcje były niesamowite!!! Oni to tak bezinteresowanie, oni wrócili specjalnie za mną, oni naprwdę chcieli pomóc. Wiem, że ryzykowałam w jakimś sensie, ale...miałam taki wybór: czy zostać być może rozszarpaną (chyba  te psy są naprawdę niebezpieczne jeśli tak mnie chciano eskortować, że szli po samochody i wracali za mną, przerywając swoje pogaduszki), czy uwierzyć w dobro tych ludzi. Choć jestem ostrożna, to ja chcę wierzyć, że ludzie są dobrzy. Kolejny raz wygrałam! Konkretnie! Swoją drogą, że na takich wyprawach w nieznane "na dzikusa" czasami trzeba ryzykować podejmując tego typu wybory - co może być bardziej niebepieczne dla mojego zdrowia, czy życia. Czego żałuję? - że nie zrobiłam sobie zdjęć z tymi ludźmi (Tak głupio mi było powiedzieć: uratował mnie pan przed psami, a teraz zróbmy sobie fotkę...)...Ale ja ich pamiętam i pewnie zawsze będę! Bo jak wspomniałam to był niesamowity nightbiking!

 But I confused everything...I asked guys sitting next to petrol station. One of them explained how I should ride. I am riding and I have car next to me...One guy wanted to escort me but...for a while there was a second - the guy from petrol station. The same situation - he took his car and decided that he will be escorting me. He said the same thing about potential danger I can meet. It was strange situation - two guys 'were fighting',  who is going to escort me...The guy from petrol station was so...firm. First he had to explain me what he wants - he didn't speak English good, just a little bit (but he spoke German and Albanian...). He knew that it can look a bit strange - man proposing something one girl in the night...He used the same word: 'hunt'...About the dogs. He said that he is mayor of the city...So I chose Albanian mayor...And the same - he was riding slowly through this darkness and I was following him...Later we talked a bit, he invited me for coffee but I wanted to ride to Skopje. I know that they could do with me everything and nobody would know. But I believed that they are good people. And I won! Actually, I believe that people are good (but of course I am careful).Sometimes on such trips you have to choose...What could be worse, more dangerous for your health, your life.


Pan mnie na wyprowadził już na właściwą drogę, która poprowadzi mnie do stolicy Macedonii. I uwaga, uwaga: powiedział, że mogę jechać autostradą lub boczną...Wybrałam boczną...Jadę...

Albanian mayor showed me the road which will lead me to the capital of Macedonia. He said that I cn choose highway or byway. I chose the second option. I'm rding...


A oni gdzie..? Otóż oni to już w Skopje...Jak to się stało, jak to ja na nich czekałam..? Prosta sprawa: na kozaka uderzyli na bramki i...okazało się, że można jeździć rowerem po macedońskich autostradach (mówili, że jechali Matką Teresą - bo tak nazywała się austostrada - autoput...)...No ja nawet nie spytałam...No nic - wyszło fajnie...Nie żałowałam ani trochę tego co przeżyłam! Dwóch mężczyzn starało się o moje względy w środku nocy w macedońskiej wsi...W tym albański burmistrz!!! To jest coś! Poza tym nightbiking - klasyk (mam kilka takich swoich klasyków w tym temacie, to zdecydowanie ścisła czołówka).
W końcu znudziła mi się ta boczna pomyślałam, chcę czegoś nowego i wbiłam na autostradę, jak była ku temu okazja. Pytam pana, czy mogę. "Tak". "Płaci się coś?" "Tak, jedno euro".To ja wyciągam. A pan zaczyna się śmiać, że żartuje (on sobie coś tak skubał..)...No nabrał mnie. Potem zaczęliśmy gadać o...Unii Europejskiej...Nie będę wchodzić w szczegóły i ujawaniać swych poglądów politycznych na ten temat...Dyskusja była ciekawa, ale nadjechał samochod i pan musiał zająć się pracą...Została ona brualnie przerwana...Pojechałam...

Where are they..? In Skopje! How it is possible..? They went by highway. It was allowed to ride the bike there...I even didn't ask. But I do not regret. It was great! I was escorted by Albanian mayor who 'fought' 'bout me with the other guy...Unforgettable!
Later I felt bored ridng by this road, so I changed it for highway. I asked the guy there if I should pay. He said that one euro. I wanted to give him money but he said that it was joke...We started conversation about European Union...But the cat drove there so we had to finish...I rode to Skopje.



...do Skopje. Przed miastem na stacji to ja się zakochałam od pierwszego wejrzenia. Cóż za przystojny Albańczyk tam był!!! Ach! Gadamy, gadamy. Patrzy mi na licznik ile przejechałam.Nie dowierzał, że ze Strugi. To pokazuję zdjęcia. Wyszło trochę dziwnie, bo na zdjęciach z początku dnia (np. z plaży w Strudze) ja taka roznegliżowana (w nocy tak nie jeżdżę!)...Czyli: stałam nocą na stacji z moim rowerem pokazując przystojnemu Albańczykowi moje trochę roznegliżowane zdjęcia...No cóż...Chyba tak trochę się speszył...Zaprosił na coś do picia. Weszłam na stację. Dostałam jakiś niebieski napój...Siedząc przy tym napoju zaczęłam pytać, jak to jest, że jestem w Macedonii a ja widzę albańskie flagi, że Ty jesteś Albańczykiemi i tak dalej w ten etniczny/narodowy/tożsamościowy/kulturowy deseń...Nie do końca rozumiał bardziej skomplikowany angielski, więc zawołał kolegę...Kolega mówił perfekt po angielsku, bo z wykształcenia był anglistą. Uczył nawet dzieciaki w Chinach tego języka..Kombo - Albańczyk uczący Chińczyków angielskiego w ich kraju...Potem tematy się rozwineły. Tak siedziałąm z trzema Albańczykami (bo jeszcze był jeden, ale on nic nie mówił), gdzieś kręciła się jedna pani pracująca tam (Macedonka, bo wszystko mi powiedziano...) i rozmawiałam na przeróżne tematy...Od wspomnianych kwestii narodowo-etnicznych, poprzez moje jeżdżenie na rowerze, biedne bezdomne psy, po kwestie dotyczące tego czy mam męża...Gadało się miło, ale muszę już jechać...Szkoda...Btw, przeglądnęłam się potem w lustrze...Jak ja wyglądam! Rozczochrana, twarz taka jakaś niewyjściwowa też (no długi dystans za mną, podjazdy w upale...)...I ja taka siedziałam z przystojnymi (zwłaszcza jednym!) Albańczykami...? No nie...

Before the city I went to petrol station. There was so handsome Albanian! I felt in love from the frist sight...He asked bout trip so I srted to tell him that today I started in Struga. He didn't believe. I showed him my photos. It was a bit strange...At the begging of the day I didn;t have many clothes on me...So I was satnding in the night showing my pics almost in bikini to one handsome Albanian...He seemed a bit abashed...He invited me for something to drink so I went. He gave me blue drink. I asked him about ethnic issues (how it is that I am in Macedonia and I saw so many Albanian flags everywhere, he is Albanian..). He didn;t understand me so he called his friend. I started to talk to him . He spoke English very well coz he was English teacher. He taught this language Chinese children in their country...We talked about different things - ethnic/national issues, my bike trips, homeless dogs, if I'm married...It was very nice but I had to ride to Skopje. Later I looked at the mirror and...how am I look...? Terrbile...And I was sitting looking like this iwith handosme Albanians (especially the one!). Oh no...



W końcu jestem. Trzeba ogarnąć centrum, ulicę z zarezrwowanym przez nich hostelem.

Here I am in Skopje. I need to find the ciy center and street where was our hostel. 


Poszło w miarę ok. Wpadam, a tam chodnikowa impreza! Odcinek: Struga - Skopje ma 172 km plus moje odbijanie w te wsie (kto jechał tam jakimkolwiek środkiem transportu, wie jak wygląda droga, podjazd!), a my nie idziemy spać...

It did not took much time. I came and there is a street party...We cycled from Struga to Skopje nad we didn't go to sleep...


...tylko siedzimy na chodniku w jednej z europejskich stolic i pijemy lokalne piwo do białego rana!

We are sitting on pavement drinking local beer till dawn!



A to jest jedno z moich znalezisk, o których wspominałam...Są płyty (jedna z hitami albańskimi i takimi międzynarodwymi, inna z taką etniczną albańską muzyką), ale też są flagi - jedna malutka, a jedna taka: Flagę albańską można kupić, ale to nie to samo. Chciałam ukraść jendą z tych wiszących, ale to byłoby nieetyczne. Nie zrobiłam tego. Znalazłam jadąc sobie na rowerze przez Macedonię!!! Dla mnie jest to magia!!!

This is one of the things I found on the street - Albanian flag. I found CD's, as well (one with Albanian and trher hits, the second with ethnic Albanian music). I wanted to have such flag. I could buy but it is not the same. I thought that I could steal one of these bowling on the wind, but it will be unethical. So I didn't do this. But..I found!!! It was magic for me!


Jak być szczęśliwym..? Stwarzać sobie warunki do niezapomnianej przygody! Wyjść poza strefę komfortu. Dla takich chwil, a później wspomnień warto! Jestem (..i moi znajomi) jesteśmy  żywymi dowodami na to...

Elena Risteska feat.Pancho DNK - Kako da se raduvam (How to be happy?)

How to be happy..? You need to leave your comfort area, you need to be brave. It is worth of living days and nights like this, having memories like this. We are livin' proof...


Impreza była do ósmej...Ale się uśmiałyśmy!
Potem przeniosłyśmy się do naszego ogrodu, pozamulać jeszcze...

We finished our party at 8 o'clock...It was very funny!!! We laughed all the time!
Later we changed place for garden in our hostel


DYSTANS: na mapie to wychodzi 172 km, ale...to było więcej  (w końcu  postanowiłam pozwiedzać te wsie..). Blagoj Milevski jest to były macedoński piłkarz, obecnie menadżer, trener. Sotkałam go kiedyś w Polsce, a mam tak, że jak spotykam ludzi z krajów, po których jeździłam na rowerze to się rozgaduję (no ja strasznie lubię opowiadać!). Gdy usłyszał o tym odcinku, stwierdził, że mam dobrą kondycję. Mam! Ale więcej chyba mam...odwagi...To bardziej potrzebne! 
Cudny dzień!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Korona Gór Polski cz.10 - Ślęża (718m npm)

21, 22 lutego 2018 Rozgrzana izraelskim (palestyńskim) słońcem postanowiłam pewnej nocy wsiąść w pociąg do Wrocławia, by mimo niebotycznych mrozów zdobyć kolejny szczyt z Korony Gór Polski - Ślężę. Zastanawiałam się, czy dam radę, czy nie zamarznę, ale mam taki okropny problem, że nie znoszę monotonii, nudy, tych samych tras. Zwłaszcza, gdy wracam z miejsc, w których kipiało od wrażeń, nowości, emocji. A tak było w Izraelu/Palestynie...Ale o tym nie tutaj...Postanowiłam, że muszę gdzieś wybyć. Zewnętrzne warunki spróbuję pokonać. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Wsiadłam w nocny pociąg jadący 5 godzin. Pośpię...Choć w pociągu, choć 5 godzin. Zawsze coś. Nie pospałam nic...Zainfekowana rowerową przygodą do szpiku kości myślałam o kolejnej wyprawie - gdzie. W zasadzie to wymyśliłam sobie pewne miejsce, które zaczęłam czuć wewnętrznie mocno, jednak czy zewnętrznie jest to wykonalne? Chyba nie...Tak, czy siak zamiast spać zajęłam się grzebaniem w Internecie, gadaniem ze znajomymi na ten t

"Nad morze" cz.1 - Kraków-Gdańsk

 Moja najdłuższa przejażdżka rowerowa w 2014 roku to wycieczka z Krakowa na Hel. W ciągu 9 dni (dojazd + pokręcenie po okolicy) przejechałam 1087 km, więc dystans w stosunku do czasu nie jest obłędny, ale sama wyprawa w jakimś sensie była. Było to 9 dni w ciągu, których byłam odcięta od wszystkiego. Nie liczyłam czasu - dni odmierzałam "ostatnio spałam w...,wcześniej w...". Kilometrów też nie liczyłam, bo pierwotne wobec dystansu było zwiedzanie miast - w paru byłam po raz pierwszy, do kilku innych mam sentyment, więc chciałam w nich dłużej zostać. Zasadniczo była to wyprawa "na dzikusa", czyli bez planu, jedynie z celem. Nie miałam zaplanowanego żadnego noclegu, co spowodowało parę stresowych sytuacji, ale zawsze wszystko się dobrze kończyło (nawet, gdy raz noclegu nie znalazłam...). DZIEŃ PIERWSZY - 150 km Ruszyłam niewyspana...dziwną trasą - przez Dolinki Krakowskie, czym zdecydowanie nadrobiłam, gdyż nie dało się tam jechać zbyt szybko. Kierowałam się

Korona Gór Polski cz. 8 - Lackowa (997 m npm)

16 sierpnia 2017   Wstałam rano. Ruszyłam na dworzec. Jak zwykle nie spałam długo. Za mało. Cóż...Pasja wymaga poświęceń. Dla pasji można dużo - żeby tylko coś przeżyć...coś zobaczyć...gdzieś być...Może sprawdzić siebie? Wsiadłam w pociąg. Bilet kupiłam u konduktora, bo jak zwykle byłam późno na dworcu. W ostatniej chwili. Wystarczyło czasu tylko na to, żeby ruszyć na peron. Wysiadłam w Starym Sączu. Z moich obliczeń wyszło, że stąd najszybciej będzie na szlak. Chyba nie poszła dobrze mi ta matematyka... I woke up early in the morning. I did not sleep long. Too short. Ech...I went by train to Stary Sącz - it is close to the trail. I thought that is the best to leave the train there, but I think that I was wrong... Jednak trzeba do Nowego Sącza. O mało nie zostałam potrącona. Pan nie widział, bo to nie ścieżka rowerowa, to chodnik. Ścieżki nie ma, sprawdzam trasę, więc jadę chodnikiem wyglądającym, jak ścieżka. Mam wątpliwości, czy to oby nie ścieżka. Nic się nie stało