7 lipca 2015
Pobudka o świcie! Taki widok:
Ale zmarzłam!
Mój Cube na szczęście wciąż ze mną!
Zbieramy się.
Po porannej toalecie,...
śniadaniu (...burek..)...
można jechać dalej.
Port lotniczy Tivat - drugi co do wielkości port lotniczy w Czarnogórze.
Tivatsku Rivijeru wita!
Lotnisko jest usytuowane w pięknych terenach.
Chwila na delektowanie się...
...morzem,
więc dziewczyny poszły się kąpać,
..a ja pomoczyć chociaż nogi,...
...tam gdzie pluskały się dzieci.
Iście wakacyjny klimat - flirt pod palmą, lody z lodowej budki..!
Przyczepiona do sakwy bluza wplątała się w szprychy - ubrudziła i podarła - trzeba było wyrzucić...To już druga rzecz podczas wyprawy (wcześniej szarawary w Albanii, które wpadły mi do koziej kupy..) - mówiłam, że znaczę teren...Bałkany są moje!
Ruszamy dalej,...
...jadąc wśród pięknych widoków wokół,...
...żeby wsiąść na prom, by przedostać się na drugi brzeg Zatoki Kotorskiej.
Bilet tylko 1 euro,...
...a rejs całkiem przyjemny,...
...bo wokoło roztaczał się miły dla oka widok.
...i ruszamy dalej przez miejscowości wypełnionymi po brzegi turystami przechadzających się z materacami, dmuchanymi kołami w klapkach...Na dłużej to miejsca nie dla nas.
Przerwa. Najpierw pekara, a potem kawa - choć przede wszystkim drzemka Magdy, która nadjechała jakimś ostatkiem sił chyba (bo nie spała...). Zresztą ja i Emi też tak troszkę śnięte byłyśmy.
Ale podniosła mi się adrenalina, gdy jedna starsza pani chciała mnie naciągnąć na mięso w sklepie...Nie udało jej się...Okrzyczałam ją i panią kasjerkę (bo obie były zaangażowane w akcję), ale nie wiem, czy zrozumiały...Starsza pani chyba nie...Potem dopijając energetyki, zobaczyłyśmy taką scenkę (która wiąże się z moim albańskim zryciem bani...) i dostałyśmy ataku śmiechu..:
W stronę prelazu z kolejnym państwem..
Ciągłe studiowanie mapy (ale ja to bardzo lubię - jestem tradycjonalistką w tym względzie - preferuję papierową wersję, którą mogę rozłożyć, ale nie umiem złożyć...).
Crna Gora żegna,...
...choć Magda po drugiej stronie znaku - ją Crna Gora wita ponownie.
Jesteśmy w Unii - nie będzie pieczątki w paszporcie - e no...
Pieczątki nie ma...Był tylko poganiający nas krzyk pani celnik: Ajde!
Dziki!
Nie mamy kun (waluta Chorwacji) - może dlatego Emi taka smutna..?
A to co za prelaz..?
Im looking for freedom...
Ostatni podjazd...
...i już widać w oddali...
...Dubrovnik!
Z góry miasto wygląda imponująco!
Rozmawiamy, a nagle obok nas polska rodzinka. Doradziła w kwestii noclegów - poszłyśmy szukać, pytać. Znalazłam pana, który wolnych sobe nie miał, ale zdzwonił do pani, która miała. Konwój - pan w samochodzie i my za nim na rowerach (tym razem bez trzeciego elementu układanki - policji, jak w albańskim Shkodër).
Trafiłyśmy na moment zapalania świateł w mieście.
Cudny widok.
Po zakwaterowaniu się w naszym apartamencie - nocny spacer po mieście.
Byłyśmy niedospane (po tej nocy na plaży) - dziewczyny stwierdziły, że chcą zostać tu dzień dłużej i odpocząć, pozwiedzać, bo tylko tak jedziemy, jedziemy, jedziemy i nic nie widzimy. Nie prawda! Widziałyśmy bardzo dużo miejsc (tak to niedospanie podziałało...). Ja oponowałam przeciwko temu stwierdzeniu i planom, ale wyszłam z założenia, że zobaczymy, o której wstaniemy...Jak to wyjdzie, bo w sumie też chcę zobaczyć miasto, bo pewnie już tu nie wrócę - zbyt turystycznie, ale zobaczyć je na pewno warto...
Btw, nie widziałam ani jednego odcinku serialu, który był kręcony w tym mieście...
DYSTANS: 100 KM
Ha! Dopiero wczoraj czytałem o Dubrowniku - czyli filmowej Kings Landing, a tu dzisiaj niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńA serial warto obejrzeć, wciąga
To może się skuszę, choć ja od dłuższego czasu nie oglądam żadnych seriali, ale może kiedyś spróbuję obejrzeć ten.
Usuń