Przejdź do głównej zawartości

Ciastkarnia Vanilla. Restauracja Warsztat.



Pierwszy rowerowy post miał być petardą i miał dotyczyć mojej ostatniej dłuższej wyprawy, ale jego tworzenie wymaga trochę czasu, więc będzie on historyjką o 'easybikingu' oraz o...ciastkarni i restauracji.

Do mojego tegorocznego totalu przejechanych kilometrów (4949) doszło +35.

Dziś mój bikingowy wypad był spotkaniem z koleżanką w dwóch gastronomicznych punktach znajdujących się na krakowskim Kazimierzu.

Najpierw udałyśmy się do ciastkarni, choć mój żołądek marzył o czymś konkretnym...

Ciastkarnia Vanilla znajduje się na ulicy Brzozowej...

...i na zewnątrz posiada cudowny design,...

...a w środku ponoć...

...sprzedają najlepsze lody w Krakowie,...


...ale ja nie przekonałam się o tym, gdyż byłam głodna i potrzebowałam czegoś konkretniejszego (drożdżówka była ok). Muszę wrócić sprawdzić jak to jest z tymi lodami...


Po deserze udałyśmy się na obiad (zwykle kolejność jest odwrotna...i muszę stwierdzić, że ta powszechna jest właściwą kolejnością...). I to miejsce z całą pewnością polecam: 
"Warsztat" znajduje się na ulicy Bożego Ciała...


...i można tu wpaść na śniadanie...

                                                                                    jak i na obiad,...

.


oraz pyszną lemoniadę.




                                         


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Nad morze" cz.1 - Kraków-Gdańsk

 Moja najdłuższa przejażdżka rowerowa w 2014 roku to wycieczka z Krakowa na Hel. W ciągu 9 dni (dojazd + pokręcenie po okolicy) przejechałam 1087 km, więc dystans w stosunku do czasu nie jest obłędny, ale sama wyprawa w jakimś sensie była. Było to 9 dni w ciągu, których byłam odcięta od wszystkiego. Nie liczyłam czasu - dni odmierzałam "ostatnio spałam w...,wcześniej w...". Kilometrów też nie liczyłam, bo pierwotne wobec dystansu było zwiedzanie miast - w paru byłam po raz pierwszy, do kilku innych mam sentyment, więc chciałam w nich dłużej zostać. Zasadniczo była to wyprawa "na dzikusa", czyli bez planu, jedynie z celem. Nie miałam zaplanowanego żadnego noclegu, co spowodowało parę stresowych sytuacji, ale zawsze wszystko się dobrze kończyło (nawet, gdy raz noclegu nie znalazłam...). DZIEŃ PIERWSZY - 150 km Ruszyłam niewyspana...dziwną trasą - przez Dolinki Krakowskie, czym zdecydowanie nadrobiłam, gdyż nie dało się tam jechać zbyt szybko. Kierowałam się ...

Korona Gór Polski cz.10 - Ślęża (718m npm)

21, 22 lutego 2018 Rozgrzana izraelskim (palestyńskim) słońcem postanowiłam pewnej nocy wsiąść w pociąg do Wrocławia, by mimo niebotycznych mrozów zdobyć kolejny szczyt z Korony Gór Polski - Ślężę. Zastanawiałam się, czy dam radę, czy nie zamarznę, ale mam taki okropny problem, że nie znoszę monotonii, nudy, tych samych tras. Zwłaszcza, gdy wracam z miejsc, w których kipiało od wrażeń, nowości, emocji. A tak było w Izraelu/Palestynie...Ale o tym nie tutaj...Postanowiłam, że muszę gdzieś wybyć. Zewnętrzne warunki spróbuję pokonać. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Wsiadłam w nocny pociąg jadący 5 godzin. Pośpię...Choć w pociągu, choć 5 godzin. Zawsze coś. Nie pospałam nic...Zainfekowana rowerową przygodą do szpiku kości myślałam o kolejnej wyprawie - gdzie. W zasadzie to wymyśliłam sobie pewne miejsce, które zaczęłam czuć wewnętrznie mocno, jednak czy zewnętrznie jest to wykonalne? Chyba nie...Tak, czy siak zamiast spać zajęłam się grzebaniem w Internecie, gadaniem ze znajomymi na ten t...

10 000 km w 2014!

30 (..a właściwie już był to 31 - godzina 2 w nocy) grudnia przejechałam 10 tysięczny km w 2014!!!  Tej nocy było bardzo zimno...-14...brrr... Ogólnie moja grudniowa bikingowa "walka" o to co założyłam sobie na początku roku nie zawsze była łatwa...                                          ...więc zaopatrywałam się w nowe czapki..,:                                         ...ważnym elementem stroju były również getry: Jednak długi okres czasu temperatura w grudniu była wysoka, jak na tę porę roku.                                          Aczkolwiek niestety czasami piękną noc psuł deszcz..,         ...