Ostatnio pod znakiem rozjazdu Warszawa albo Sandomierz zastanawiałam się gdzie uderzyć - wybrałam stolicę. W związku z tym teraz przyszedł czas na tę drugą trasę...Wydostać się z Krakowa...ech...
Ledwo wyjechałam z miasta a już zjadłam wszystko, co miałam...
Od tej strony jeszcze nie wjeżdżałam do świętokrzyskiego..
Była cudowna ciepła noc...
Moja mapa, którą dostałam od 2 lata temu w Cieszynie "troszkę" już zużyta...
I jest miasto docelowe (przynajmniej pierwotnie..).
Ruszyłam zwiedzać miasto nocą...
Na rynku nie było ani jednego człowieka...
Był tylko kot...Posiedziałam na sandomierskim rynku z kotem...Ale potem nawet on sobie poszedł gdzieś...
Najgorsze..: byłam głodna, a wszystko pozamykane...
Zwiedzałam dalej...
Rynek sandomierski jest całkiem ładny.
Wracać chciałam pociągiem. W Sandomierzu nie ma stacji kolejowej, więc musiałam podjechać gdzieś. Właściwie to chciałam, a nie "musiałam" podjechać gdzieś, bo dystans okazał się za krótki dla moich nóg, a godzina wczesna (około 2)...Zjeść musiałam iść...na stacji...
Coś, co bezwzględnie uwielbiam: wschód słońca w trasie!
Brama warszawska w Opatowie.
"Śniadanie" w tym mieście.
Ostrowiec! ...i cudny zjazd do miasta...
Jak w Sandomierzu...bar zamknięty...
Potem ruszyłam na stację zerknąć, o której mam pociąg do Krakowa. Fajne schody do noszenia roweru...
...takie dość wysokie...Pociąg był za parę godzin, więc pomyślałam, że podjadę do Kielc.
..ale potem stwierdziłam, że wolę jednak pozwiedzać Ostrowiec, bo nie byłam wcześniej w tym mieście...Więc pojechałam do centrum.
Taka "śląska" zabudowa...
Poszłam na targ (uwielbiam targi..!)...
...taka rozczochrana i w ogóle...Ale od czego (oprócz wypicia "porannej" kawy) jest MacDonald..?
Wróciłam na stację kolejową (nie nosząc tym razem roweru po schodach, bo okazało się, że mogę wjechać od drugiej strony...)...
...i wsiadłam do pociągu do Kielc...Pan konduktor przypiął mój rower, żeby się nie przewracał, więc ja mogłam na chwilkę zamknąć oczy (jednak nie usnęłam).
Gdy wysiadłam na peronie stał pociąg do Krakowa. Zapytałam konduktora za ile kolejny. Gdy okazało się, że za około dwie godziny, stwierdziłam, że zerknę co tam słychać w Kielcach...
Wstąpiłam do księgarni i kupiłam nową mapę (..i rozmówki chorwackie)...Choć mam sentyment do tej styranej mapy w puzzlach...Ze względu na jej "genezę" w moim życiu (2 lata temu w Cieszynie pojawiłam się o dziwnej porze, choć miałam być wcześniej, bo jechałam bez mapy ani niczego i troszkę zboczyłam...Ludzie następnego dnia mnie oglądali, jak jakieś zjawisko...A pani dała mapę...) i jej pomoc na trasach...Kawał Polski (i kawałek Ukrainy, bo łapała jeszcze Lwów) z nią przemierzyłam (aczkolwiek jeszcze nie każdy zakątek naszego pięknego kraju to chyba nie mogę wyrzucić..).
Jechać gdzieś dalej nie chciało mi się (Kielce kiedyś zwiedzałam...Nawet mandat dostałam w tym mieście...Zostałam oskarżona o kradzież roweru...Wylądowałam na komisariacie o północy...- dziwna historia...), więc pokręciłam tylko po Sienkiewicza.
Robię zdjęcie ulicy a w kadr wchodzi mi...Borixon...
Do dziś mam kasetę Wzgórze Ya-Pa-3...Potem solowe projekty Borixona też na propsie. A ostatnio Gangu Albanii też lubię posłuchać, bo Albania jest moim ulubionym krajem, po którym jeździłam (taki freaky kraj..ale o tym mam nadzieję niebawem...).
Nie wiem o co chodzi...
W końcu wsiadłam do pociągu, gdzie była biletowa afera, którą kręcił chłopak na Bmx-ie...
Podsumowując wycieczkę:
NO RIDE NO FUN!
Każdy kilometr sprawił mi niesamowitą radość.
DYSTANS: 272 KM
Kraków jest w cholerę szeroki... pewnie też kręciłaś od zachodniej części miasta :P To jest masakra się przedrzeć, teraz jeszcze S7 budują to już w ogóle...
OdpowiedzUsuńSuper trasa, super dystans!!
Szerokości :)
Dokładnie, całkiem drugi koniec miasta. Musiałam przejechać przez całe...Jeszcze te remonty...
UsuńNo w końcu odżył troszkę blog:P
OdpowiedzUsuńPozdro z Kielc!
OdpowiedzUsuńNo proszę byłaś w Kielcach:)
OdpowiedzUsuńKielce coraz bardziej przyjazne rowerzystom, jest sporo nowych ścieżek.
Dojeżdżając do Kielc od południa już w Bilczy tuż przed Kielcami, jest nowy dywanik (ścieżka rowerowa) dla rowerów i ciągnie się przez całe miasto.
Pozdrawiam z Kielc!
Nie ścieżki są oznaką przyjaznego miasta dla rowerów lecz ich brak. Gdy pojawiają się ścieżki to oznacza, że rowerzyści są niemile widziani na jezdni. A ścieżki w polskim wykonaniu zdecydowanie bardziej zniechęcają do jazdy na rowerze niż sprzyjają.
UsuńMoje okolice :)
OdpowiedzUsuńŚwiętna wycieczka, szkoda tylko ze do Sandomierza dojechałaś po zmroku . Sandomierz jest przepiękny a i jego okolice są bardzo ciekawe i urokliwe . Szczególnie w okresie gdy dosłownie wszędzie kwitną sady
Nawet Ostrowiec zachaczyłaś :) A ja myślałam, że nikt tu nie przyjeżdża. Rowerowo pozdrawiam z Ostrowca :)
OdpowiedzUsuńTotalnie nieplanowanie i cieszę się, że tam zajechałam! Podobało mi się miasto. A najbardziej podobał mi się wjazd! Świetny! Pozdrawiam
Usuń