Przejdź do głównej zawartości

BALKAN BEAT vol.9 - Ostatnia noc w albańskim raju...

8 lipca 2016

Pokój był ze śniadaniem. Wydawał je pan, więc nie wiedziałam, czy można tak kilka razy pytać o jedzonko (bardzoo dużo jem...pan wydający mógł tego nie wiedzieć...)...

Bed and breakfast. I was not sure if I can go and ask about the food few times (I eat so much...).


Poza tym miałam wypadek - spadłam ze schodów. Na szczęście nie uszkodziłam się, ale potłukłam - moje biedne pośladki!

I had accident - I felt down from the stairs... I was not injured but my buttocks hurted...


Fajny klimat miejsca!

Hostel was very pleasant!



Emilka już chyba zjadła...

Emi finished her breakfast...


Kuchnia...

Kitchen...


...z oknem przez, które poprzedniego wieczoru przypinając nasze bicykle prowadziłam konwersację z ziomem z Polski.

...with the window from which the previous day I talked to guy from Poland.


Emi postawiona na piedestale myje naczynia...

Emi is washing dishes standing so high in the special place...


Tomek gra na gitarza...

Tomek plays the guitar...



Trzeba się pakować.

We need to pack our staff.


Och nie! Co to się stało! Jedna z moich znalezionych płyt się połamała...

Oh no! What has happened! One of the CDs I found is broken!


Opuszczamy hostel.

We are leaving the hostel.


Ruszamy w miasto!

We are going to the city!


Na targ!

To the market!


Oglądam jaki towar mają Albańczycy...

I am watching what kind of staff  can buy from Albanians...


Nawet u tej laleczki podkreślono jej albańską tożsamość.

Even the doll showed her Albnanian identity.


Albańskie pamiątki Jakieś małe kupiłam...

Albanian souvenirs. I bought some small ones...


Mural z moimi znajomymi w albańskiej stolicy (tak to wygląda)!

Mural with my friends in Albanian capital (it looks like this)!


Panowie Albańczycy grają w szachy...

Albanians playing chess...


Ruszamy do centrum miasta, na Plac Skanderbega.

We are going to the city center (Skanderbeg Square).


"Usadowieni w swej górskiej fortecy nad Adriatykiem, niczym czarne orły, od których pochodzi nazwa ich ziemi - Shqiperia, "kraina orła" - mieszkańcy Albanii, (...) tyranizowani przez stalinowski reżim, który zgodnie z tradycyjnym osamotnieniem tego kraju gotów był rzucić wyzwanie całemu światu, jeszcze na początku ostatniej dekady XX wieku wciąż stanowili zagadkę. Albańczycy pochodzą od starożytnych Ilirów, którzy wedle niektórych teorii przybyli na Półwysep Bałkański przed Grekami i ponad tysiąc lat przed Słowianami. (...). Bezwzględność i ksenofobia stalinowskiego reżimu, na którego czele stał dowódca partyzancki z czasów drugiej wojny światowej, Enver Hodża, demonstrowane wobec świata zewnętrznego, a zwłaszcza wobec Jugosławii nie były pozbawione podstaw. Chociaż Serbowie wolą tego nie pamiętać rozwój narodowy Albańczyków także został zahamowany przez Turków. Jedynym przebłyskiem w długiej nocy poddaństwa była działalność Jerzego Kastrioty Skanderbega, żyjącego w XV wieku albańskiego oficera armii osmańskiej, z której zdezerterował, by stanąć na czele antytureckiego powstania w ojczyźnie. Jego śmierć 25 lat później, w 1468 roku, dała początek kolejnemu etapowi osmańskiej niewoli, mimo tego stał się natchnieniem dla wielu bohaterskich (nawet jeśli skazanych na porażkę) aktów albańskiego oporu przeciwko sułtanatowi, a także dla sztuki: poematu Henry'ego Wadswortha Longfellowa i opery Antonia Vivaldiego".

Robert D. Kaplan "Bałkańskie upiory. Podróż przez historię" Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015


Pomnik Skanderbega.

Robert Kaplan writes that Albanians for long time were mysterious nation. That they are like black eagles - like their simbol. They lived under the regime (Enver Hoxha) after Second World War. Before that time their development was stopped by Ottoman Empire. From these times Albania has his national hero - Skanderbeg (George Castriot), who was Albanian nobleman and military commander. He was leader of rising up against Turkish. He lived in XV century. He became inspirations for Vivaldi who made opera 'bout him and for Henry Wadsworth Longfellow (and for some other artists, as well).

Skanderbeg Monument.


Uważa się, iż data założenia Tirany to 1614 rok (Sulejman Pasha Bargjini nakazał by zbudować tu meczet, łaźnię, rynek, piekarnię). Stolicą stała się 8 lutego 1920 roku. 

Tirana was estabilished in 1614 by Suleiman Pasha Bargjini. Capital of Albania became 8 of February 1920.


Będąc tam wrzuciłam fotkę z miasta. Kolega skomentował, że jest to druga w kolejności, jeśli chodzi o brzydotę stolica w jakiej był...A trochę to on podróżuje...

When I was there I put photo from Tirana. My friend commented - 'Almost the ugliest capital I have ever been' (He travels a bit...).


Nie wiem, czy aż tak radykalnie, ale...nie jest zbyt imponująca pod względem wizualnym. Jest taka..komunistyczna co jest wynikiem powojonnej historii kraju.

I do not know if I would say like this, but actually it is true - it is not immpressive, when it comes to visual aspects. The city is in communist style, it is because of postwar history of Albania.


Albania przez długi okres była zamkniętym krajem. Przez rekordowo długi czas "panował" tam dyktator Enver Hodża, który wkroczył na scenę polityczną po upadku reżimu Mussoliniego w 1943. Stanął on na czele ruchu oporu. Gromił nazistów oraz niekomunistyczne siły albańskie (sam komunistą stał się podczas studiów we Francji) i "królował" w Albanii przez 40 lat!

Albania was closed country for long time. After regime of Mussolini felt down (1943), to the political scene of country came Enver Hoxha (he became communist when he studied in France)  and he was leader of Albania for 40 years!


Ładna, nie ładna, jest to największe oraz najważniejsze miasto mojego ulubionego kraju rowerowego! Na żadne miasto nie da się patrzeć abstrahując do jego historii. Albania miała ciężko. Hoxha np. niszczył zabytki (ale budował bunkry! - ekonomicznie wyniszczając biednych Albańczyków; taki bunkier to była droga "impreza" - równowartość dwupokojowego mieszkania)...Należy pamiętać o trudnej historii kraju. Zacytuję za Robertem Kaplanem pewnego chłopaka, który tak mówił autorowi "Bałkańskich upiorów" w 1990 roku: "Żyjemy oczekując, wiemy co stało się w Rumunii i reszcie Europy Wschodniej. Albania jest wyjątkiem i wcale nie jesteśmy z tego dumni ...Przykładem dla nas jest Jugosławia. Musimy być wolni, żeby walczyć razem z naszymi braćmi w Kosovie. 

Nice or not nice...It is the biggest and the most important city in my favourite country! You can not to see the city leaving aside its history. Albania has the difficult one. Hoxha destroyed many monuments (but he built bunkers! - every family should have bunker and it wasn't cheap to build it...).
In 1990 one man said to Robert Kaplan that Albanian live waiting. That they know what had happened in Romania, Yugoslavia. That Albanian is exception and they are not proud of it. That they have to be free to fight in Kosovo with their brothers.


Teraz Albania staje się powoli państwem, do którego się jeździ np. na wakacje. Ale przez długi okres tak nie było. Był to totalnie tajemniczy kraj. W książce Roberta Kaplana (pisanej w latach 90-tych XX wieku) można przeczytać takie stwierdzenie: "Osiemnastowieczny historyk angielski, Edward Gibbon, opisał Albanię jako kraj "leżący w zasiegu wzroku Italii, ale mniej znany niż amerykanski interior". Nawet gdyby amerykański interior pozostał niezbadany, oinia Gibbona o Albanii byłaby wciąż aktualna".

Now Albania became a country, which people choose for vacation's destination. But it was not like this for a long time. Edward Gibbon in XVIII century wrote that American interior is more known that Albania. Robert Kaplan in his book (written in 90's)  wrote that this words still can be true...


Jednym z postulatów reżimu Hodży było to, by kraj stał się totalnie niereligijny. W 1967 roku wydał dekret, który zakazywał wszelkiej aktywności religijnej, po czym ogłosił iż Albania stała się pierwszym krajem ateistycznym na świecie.

 Meczet Ethem Bey.

Enver Hoxha wanted that Albanian is atheistic country, so in 1967 he prohibited religious activity. Later he said that Albania became the first atheistic country in the world.

 Ethem Bey Mosque.


Teatr Opery i Baletu - największa scena teatralna w kraju. Powstał w miejscu gdzie kiedyś znajdował się turecki bazar, a współfinansowany był przez Związek Radziecki (miał podkreślać przyjaźń między dwoma krajami, ale współpraca została później zerwana...).

The National Theatre of Opera and Ballet in Albania - the largest theatre in the country.









Wyjeżdżamy z kolejnej bałkańskiej stolicy podczas tej wyprawy. A to nie koniec bałkańskich stolic...

We are leaving the next capital we have been during this trip. It is not finish when it comes to Balkan capitals...


O! Co za niespodzianka! Jesteśmy w Kuwejcie...

Oh! What a suprise! We are in Kuveit...


Jedziemy. Nie skręciłam niby gdzieś. Jadę za znakami. Emi do mnie napisała. Przeczytałam wiadomość po jakimś czasie, trochę przejechałam, ale wracam. Wróciłam. Zjedliśmy. Ruszamy. Jadę sobie spokojnie. Przy mnie jedzie sobie jakiś pan w samochodzie. Mówi coś do mnie po albańsku. "Nie rozumiem". Pan przeszedł na angielsku: "Can I f*ck you?". "No!" (chodzi o angielskie nie, żeby nie było wątpliwości...). Jadę dalej, a pan w swym samochodzie nadal podąża tuż przy mnie mówiąc coś. Odwróciłam się do niego, jak tak mówi i mówi i...pan chyba chciał zachęcić mnie do zmiany decyzji prezentując siebie w pełnej krasie...Trochę się oburzyłam, trochę mnie to rozbawiło, bo...za panem ludzie zaczęli już trąbić na niego (moje tempo jest jednak trochę wolniejsze niż aut...). W końcu zaczęła się jakaś szutrowa droga i pan zrezygnował...Zdjęcia niestety nie ma...Choć trochę żałowałam, że nie wyciągnęłam aparatu, czy telefonu, bo to takie hiperabsurdalne to było...Jeżdżenie na rowerze po Albanii jest specyficzne, już w zeszłym roku tego doświadczałyśmy - pisałam o tym przytaczając nawet słowa pięknej i mądrej (takiej feministycznej) albańskiej pisarki, którą bardzo sobie cenię - Orneli Vorspi. Opisuje ona w cudowny sposób podejście Albańczyków do pewnych spraw (http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2016/01/bakanska-przygoda-cz7-trzy-laski-w.html)...Przez rok nic się nie zmieniło, a można by rzec, iż z mojej perspektywy się zradykalizowało...). Jeżdżenie po Albanii jest wymagające fizycznie (70 procent kraju to góry), ale w jakimś sensie też psychicznie...Takie sytuacje, ale też to zeszłoroczne morderstwo., którym nas straszył sam tubylec...Nie chcę tutaj zabrzmieć jakbym odradzała, bo jest wręcz przeciwnie. Polecam Albanię!!! Jest piękna! Poza tym uważam, że ogólnie Albańczycy to są świetni ludzie! Naprawdę pomocni, ale...zdarzają się pewne dziwne akcje...

We are riding our bikes. I followed the signs, so I did not turn like them. Emi is writing to me that I chose wrong way. How it is possible if signs were here..? Anyway, I came back. We ate and we go. I'm riding and I hear that somebody from the car is talking to me. 'I do not speak albanese". So...this gentleman translated it for me..:'Can I f*ck you?'...'No!' - I answered and keep riding. The guy sill is driving next to me, still talking so I turned to him to say something and..I think that he wanted so much that I will change my decision, so he show me his penis...Yyy...I was outraged but I wanted to laugh the same time...So absurdal...Coz some cars behind him started to beeping (...and he was driving his car like this...)...He stopped following me when asphalt road finished...Albania is specific...We excperienced huge and strange a bit interest of us the previous year, as well. But that year was more...radical for me...It was not the one situation like this...I love Albania! It is beautiful country. The people are helpful but..there are situations like this...Btw, one Albanian female writer wrtites 'bout approach of Albanian to the topic...


Oburzona napisałam do kolegi, a on..."Nawet nie wiesz, jak mnie rozbawiłaś historią z albańskim penisem"...Wiele osób potem rozbawiałam...Mnie również to bawi...Tak, że już wiem skąd korki w Albanii...Aha...Droga, którą pojechałam była prawidłowa...

I wrote the story to my friend and he: 'You even don't know how you amused me telling the story about Albanian penis'...I think that a lot of people I made laughing....Btw, the road was good, I didn't have to turn back...


Tualet..."Jaka będzie? Dziura..?" - nasza odwieczna albańska rozkmina...

Toilet and wondering if it will be a hole...


Albańskie graffitii.

Albanian graffitii. 


Przystanek na jedzenie, picie, podziwianie widoków.

Stop for eating, drinking, admiring the views.



W Albanii pełno jest takich barów. A panowie dość często pytają: "Kafa?..? Choć ten ostatni nie pytał...Konkretny gość widocznie był...Co się będzie rozdrabniał...

There are lot of Coffee Bars in Albania. And men ask very often 'Coffee?'..? But the last one did not ask 'bout cofffee...


Tak usiąść na murku patrząc na albańskie góry...

Sitting like this looking at Albanian mountains - Ach!
 

Już w poprzednum roku zakochałam się w batonach Albeni...A B52...Hmmm...W z takowym logiem jechał opisany wyżej pan...

The previous year I felt in love with Albeni (candybar)...B 52 - car of the guy I mentioned above had logo like this...


Tak, że różne widoki w tej Albanii...Są i takie:

So...you can see different views in Albania...There are like these, as well:



Spróbowałam, jak jeździ się na rowerze Magdy. Chyba nie mój rozmiar...

I checked the bike of Magda. Too small...



Dalej...

We go further... 


...zagłębiamy się w albańskim raju.

...through Albanian paradise.



Były dwie opcje dróg: dłuższa, wyższa,spokojniejsza lub...nowa, szybsza, ale chyba na nielgalu...Wybraliśmy pierwsza opcję...

Two options of the roads: main, shorter, faster, easier, but...illegal or the old one closer to mountains. We chose the second one. 


Atak śmiechu w albańskich górach! Wszystko przez selfie sticka...Albo ogólnie byliśmy szczęśliwi!

Attack of laugh in Albanian mountains! It was because of selfie stick or...just we were happy! 

Sprawdzam efekty sesji z kijem...

I am checking effects of selfie stick's photo session...


...i jedziemy dalej.

...and we go on.


Dla mnie jest IDEALNIE! Uwielbiam takie drogi. Podjazdy, serpentyny, a wokół cudne widoki.

For me it is perfect! I love such roads, serpentines and such views around me.




Przystanek na zachwyty pięknem natury!

Stop to admire the beauty of the nature!


Jak najbardziej uzasadnione zachwyty!

Rightful admiration!




O! Można by tu spać...

Oh! We could sleep here...



Tak, jak ten pan Albańczyk śpiewa o kobiecie, tak ja bym mogła o Albanii...


I could sing like this 'bout Albania...


Oglądamy, podziwamy, robimy zdjęcia...

We are watching, admiring, taking photos...


...a nagle wpada pan z Chin na rowerze!

...and suddenly man form China on the bike came here!


Fajne są takie rowerowe spotkania z ludźmi zewsząd podczas wypraw! Btw, był zadziwiająco wysoki...

I like such bikers' meetings with peole from everywhere during bike trips. Btw, he was so tall...


Robię pamiątkową fotkę. Pojawiły się jakieś komunikaty i...zonk! Nie umiem czytać chińskich znaków...

I wanted to take photo but...I do not speak Chinese...What is written here..?



Trzeba wsiadać do naszych Taxi...

It is high time to take our Taxis...


...i śmigać dalej.

...and go on.


Ależ ta Tirana jest duża...

Oh...How big is Tirana... 

 

Nigdy wcześniej nie widziałam pomnika kolarza! Takie rzeczy tylko w Albanii! Tym bardziej, że on był tak w górach...Fajnie!

I have never before seen monument of cyclist! Such things only in Albania!


Bilal Agalliu - legenda albańskiego sportu!

Bilal Agalliu - legend of Albanian sport!


Gdzieś po drodze być może nowe albańskie legendy kolarstwa miały trening. Nie dogoniłam pod górę...Oni usiedli, a my dalej...

We met maybe the new Albanian legends of cyclism..? I could not catch them...They sat down, we were riding further...


...i dalej jest pięknie.

It is still beautiful.










Magda spotkała żółwia. Dobrze, że go nie przejechała...Rok temu w Kosovie Emi ratowała jednego. Takie te niesforne albańskie żółwie tam...Chodzą sobie, jak chcą...

Magda met turtle on the road. Last year Emi was rescuing the one in Kosovo...Albanian turtles walk like they want...

 .


Taki inny świat...

Totally different world...


Pokaźne stadko,...

Huge herd,...
 

...które chodziło sobie po drodze, a tu zaczął się zjazd. Trzeba uważać!

...which was walking on the road. We have to be careful!






Myślę, że tu dobrze widać, jak obłędna była ta droga! Jak niesamowity zjazd! Ach!!!

You can see how amazing was this road! We were riding down! Ach!!!



W dole majaczy jakieś miasto.

There is a city.


Wszyscy zjechali. Co teraz?

Everybody is down. What now?


Spotkaliśmy pana Albańczyka, który mówił po serbsku. Ufff...Można było się porzumieć. Wyszło, że zostajemy tutaj - w Elbasan. Pan nas straszył, że niebezpiecznie byłoby jechać dalej...Dystans był krótki, ale...mówię, że to przecież moja Albania. Mogę spać tutaj jeszcze kolejną noc...

We met Albanian, who spoke Serbian. Ufff..We can understand each other. We decided to stay in this city - Elbasen - for night. That man said that it is dandergous here...Distance was quite short but I said: 'This is my Albania, so I can stay here one more night'...


Znaleźliśmy niezłą hacjendę...Apartament...Właściciele mówili tylko po albańsku, ale...co z tego..? Swoją drogą, że jeśli chodzi o panią właścicielkę (było to małżeństwo) to słowa nie wychodziły z jej ust, one wybiegały...Coś niesamowitego to było! 
Wszystko fajnie, tylko byłam trochę zła, bo ja chciałam iść na piwo na miasto..Ale oni woleli posiedzieć w naszym albańskim apartamencie na tarasie (mieszkanie było nowe, więc trzeba było siedzieć na ziemi, gdyż nie było za dużo mebli, ale my przywykliśmy). Poszliśmy tylko do supermarketu po drugiej stronie ulicy po piwo, jedzenie. Stwierdziłam: "A sama to nie idę na miasto...". Jeszcze by jacyś Albańczycy pomyśleli, że jestem prostytutką, bo tak spaceruję po nocy sama (w Prisztinie nie spacerowałam, ale biegałam - dosłownie! - za piwem ubrana od stóp do głów a i tak były zaproszenia do hotelu...).

We found great apartment. The owners spoke only in Albanian, but...who cares...? The lady spke so fast that we were amazed! 
I was angry a bit, coz I wanted to go drink a beer in the city. They prefered our apartment. So I stay with them. I thought that if I will be walking alone in the night, Albanians will think that I'm prostitute...In Prishtina I was running (sic!) looking for the beer in the night and...there were some invitations to hotel (even thouh I was totally dressed).


Piłam oczywiście lokalne...Piwo Tirana...

Of course, I was drinking local beer  - Tirana...



DYSTANS: tradycyjnie: muszę dopytać Emi....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Korona Gór Polski cz.10 - Ślęża (718m npm)

21, 22 lutego 2018 Rozgrzana izraelskim (palestyńskim) słońcem postanowiłam pewnej nocy wsiąść w pociąg do Wrocławia, by mimo niebotycznych mrozów zdobyć kolejny szczyt z Korony Gór Polski - Ślężę. Zastanawiałam się, czy dam radę, czy nie zamarznę, ale mam taki okropny problem, że nie znoszę monotonii, nudy, tych samych tras. Zwłaszcza, gdy wracam z miejsc, w których kipiało od wrażeń, nowości, emocji. A tak było w Izraelu/Palestynie...Ale o tym nie tutaj...Postanowiłam, że muszę gdzieś wybyć. Zewnętrzne warunki spróbuję pokonać. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Wsiadłam w nocny pociąg jadący 5 godzin. Pośpię...Choć w pociągu, choć 5 godzin. Zawsze coś. Nie pospałam nic...Zainfekowana rowerową przygodą do szpiku kości myślałam o kolejnej wyprawie - gdzie. W zasadzie to wymyśliłam sobie pewne miejsce, które zaczęłam czuć wewnętrznie mocno, jednak czy zewnętrznie jest to wykonalne? Chyba nie...Tak, czy siak zamiast spać zajęłam się grzebaniem w Internecie, gadaniem ze znajomymi na ten t

"Nad morze" cz.1 - Kraków-Gdańsk

 Moja najdłuższa przejażdżka rowerowa w 2014 roku to wycieczka z Krakowa na Hel. W ciągu 9 dni (dojazd + pokręcenie po okolicy) przejechałam 1087 km, więc dystans w stosunku do czasu nie jest obłędny, ale sama wyprawa w jakimś sensie była. Było to 9 dni w ciągu, których byłam odcięta od wszystkiego. Nie liczyłam czasu - dni odmierzałam "ostatnio spałam w...,wcześniej w...". Kilometrów też nie liczyłam, bo pierwotne wobec dystansu było zwiedzanie miast - w paru byłam po raz pierwszy, do kilku innych mam sentyment, więc chciałam w nich dłużej zostać. Zasadniczo była to wyprawa "na dzikusa", czyli bez planu, jedynie z celem. Nie miałam zaplanowanego żadnego noclegu, co spowodowało parę stresowych sytuacji, ale zawsze wszystko się dobrze kończyło (nawet, gdy raz noclegu nie znalazłam...). DZIEŃ PIERWSZY - 150 km Ruszyłam niewyspana...dziwną trasą - przez Dolinki Krakowskie, czym zdecydowanie nadrobiłam, gdyż nie dało się tam jechać zbyt szybko. Kierowałam się

Korona Gór Polski cz. 8 - Lackowa (997 m npm)

16 sierpnia 2017   Wstałam rano. Ruszyłam na dworzec. Jak zwykle nie spałam długo. Za mało. Cóż...Pasja wymaga poświęceń. Dla pasji można dużo - żeby tylko coś przeżyć...coś zobaczyć...gdzieś być...Może sprawdzić siebie? Wsiadłam w pociąg. Bilet kupiłam u konduktora, bo jak zwykle byłam późno na dworcu. W ostatniej chwili. Wystarczyło czasu tylko na to, żeby ruszyć na peron. Wysiadłam w Starym Sączu. Z moich obliczeń wyszło, że stąd najszybciej będzie na szlak. Chyba nie poszła dobrze mi ta matematyka... I woke up early in the morning. I did not sleep long. Too short. Ech...I went by train to Stary Sącz - it is close to the trail. I thought that is the best to leave the train there, but I think that I was wrong... Jednak trzeba do Nowego Sącza. O mało nie zostałam potrącona. Pan nie widział, bo to nie ścieżka rowerowa, to chodnik. Ścieżki nie ma, sprawdzam trasę, więc jadę chodnikiem wyglądającym, jak ścieżka. Mam wątpliwości, czy to oby nie ścieżka. Nic się nie stało