Przejdź do głównej zawartości

Korona Gór Polski cz.6 - Radziejowa (1266 m npm)

26 lipca 2017

Na pewien czas nastąpił zastój w projekcie Korona Gór Polski na rowerze (korona-gor-polski-cz1-lubomir). Ostatnim zdobytym przeze mnie szczytem była  Mogielica w grudniu 2016 roku. W związku z tym po powrocie z Kaukazu (o tym będzie na blogu trochę później) wzięłam się do roboty...

Miałam dwa dni wolnego. Nie wiedziałam, gdzie jechać. Padło na Skrzyczne. Dziś dojadę w okolice, prześpię się gdzieś, a jutro ruszę na najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Zrobiło się popołudnie. Plany się zmieniły - Radziejowa. Dziś dojadę do Nowego Sącza, jutro na spokojnie wjadę na najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego. Zarezerwowałam hostel. Jadę. Zaczyna padać. Nie jadę, jest już wieczór. Jutro rano pojadę pociągiem. Szkoda mi dnia, jeszcze trochę zostało, czyli jadę. Wciąż pada, wieczór - bez sensu - nie jadę. Ostatecznie: pojechałam...

Pierwsze podejście do Radziejowej na rowerze odbyło się w listopadzie 2016 roku. Nie dojechałam, gdyż dokładnie w tym miejscu, które jest pokazane na fotce (w Wieliczce) pękła mi obręcz...Nastąpił wybuch (dosłownie!!! aż ludzie obejrzeli się skąd te strzały...). Musiałam wrócić do domu. Szczęście w nieszczęściu: stało się to w miejscu, z którego mogłam wrócić pociągiem (w ostatnim punkcie, z którego był możliwy powrót jakimś środkiem komunikacji; dodam, że był to 11 listopada, czyli święto, co oznacza zredukowane opcje transportowe...). Poza tym wydarzyło się to wtedy, kiedy nie jechałam (problemy z hamulcem, zeszłam, żeby na spokojnie zobaczyć i...bang! - po obręczy...) - nie stało mi się nic (tzn. kolana poobdzierałam wywalając się później, gdy prowadziłam ten "kontuzjowany" rower...).

I want to reach every peak, which belongs to Crown of Polish Mountains by bike (actually, almost every coz' some of peaks are immpossible to ride there by bike. Especially the highest one - Rysy). I have had short break in this 'project'. The last peak I was by bike was Mogielica. 

I had two days off. My plans were changing...First, I wanted to ride to Skrzyczne, later Radziejowa. I was thinking: to go or not to go...I did not know what to do...It is late, it is raining but...I want to ride my bike, I do not want to lose that day...Finally: 'I am going'...


Wspomniałam, że wyjechałam wieczorem. Słońce już zachodziło...

I started my trip very late. The sun was setting...


Jechałam w nocy przez wioski. Bocznymi drogami (jacyś panowie na rowerach zainteresowali się mną, gdy przycupnęłam nad mapą i doradzili taką trasę). Było strasznie ciemno...Dobrze, że miałam nawigację, gdyż trochę się zajechałam...Ogólnie: podobał mi się ten nightbiking. Ja, noc i mój rower!

I was riding through the night using byways. It was so dark...I confused the road a bit...Anyway, I liked this nightbiking very much. Me, my bike and the night!


Dotarłam do Nowego Sącza.

I am in Nowy Sącz.


Jestem na pustym rynku w jednym z najstarszych miast w Małopolsce (lokowane w 1292 roku przez króla Wacława II).

I was sitting on empty Market Square in one of the oldest cities in Poland...



Dość długo zastanawiałam się, czy opłaca mi się jechać na nocleg, już za chwilkę wzejdzie słońce, zacznie się nowy dzień. Poszukałam hostelu, żeby mieć czyste sumienie - wszak zarezerwowałam tutaj łóżko...Jest hostel. Ciemno...Czyli decyzja o tym, że nie idę spać podjęła się sama...Wstąpiłam na stację benzynową i tam popijając zbyt spienioną kawę, zaczekałam aż zrobi się jasno, by podążyć w góry na mym rowerze...

I was thinking if it is good idea to go to sleep - it is so late or rather so early. It is almost new day. Anyway, I found hostel. There was so dark, it looked like there is nobody so...no, I will not go to sleep. I will go to reach the peak I want. I went to petrol station to drink coffee and wait until the sun appears on the sky...


Stary Sącz, Barcice Dolne, Barcice...

I passed through three cities/villages...


Znad gór wynurzał się dzień...Było pięknie!

Above the mountains the new day was coming...It was so beautiful!


Dotarłam do wsi Rytro. Nazwa tej miejscowości wiązana jest z niemieckim słowem Ritter - rycerz (w XIII wieku mieli tutaj osiąść niemieccy rycerze).

I am in Rytro - Polish village. The name of this place comes from knights who settled there in XIII century.


Wstąpiłam do sklepu, by kupić śniadanie. Zjadłam je na schodach przychodni słuchając rozmów o chorobach (miejsce zdeterminowało temat...).

I went to the shop to buy my breakfast. I sat down on the stairs of clinic, which was situated opposite of this shop, so I was eating my breakfast and listening conversations 'bout illnesses...


Posilona mogę ruszać na szlak.

My stomach is full, so I can go. 


O! Tu będę wjeżdżać na moim rowerze!

Oh! It is a peak I am going to reach by my bike!


Wjeżdżam do Popradzkiego Parku Krajobrazowego.


Spotkałam bardzo dziwnego pana (bynajmniej nie rycerza...)...Bardzo...Dawno nikt tak mnie rozbawił. Opowiadał mi o tym, że mieszka w Stanach, poinformował ile domów kupił w okolicy, że jutro wybiera się do Paryża, wspomniał o kwocie emerytury otrzymywanej przez kogoś (kogo..? nie mam pojęcia...) oraz o tym, że ktoś się...powiesił...Dość płynnie przechodził z tematu na temat (choć jeden z drugim nie wiele miały wspólnego..)....Potem przeszedł do jeszcze innego. Skomplementował moją bluzkę, moją buzię i spytał, czy może mnie pocałować...Nie...Stwierdził - cytuję: "Nie chodzi o seksy, idę do burdelu. Tam mam 20 dziewczyn". Nie przekonało mnie to 20 dziewczyn, bo jeszcze potem pytał o kwestię pocałowania mnie dodając, że się rozpłacze. Nie przekonał mnie taki argument. Kwiatek, którego chciał mi dać też nie (zastanawiam się, czy to nie był kwiatek dla kogoś, kto się powiesił...). Gdy powiedziałam, że jadę już na Radziejową, wykrzyknął: "Czy pani jest niepoważna? To jest 5godzin wpychania roweru!"...Poszłam, więc do sklepu by zaopatrzyć się w jedzenie, śmiejąc się głośno, jak wariat...Tak bardzo rozbawił mnie ten pan, bo on to wszystko na serio...

Poprad Landscape Park.

I met strange guy (he wasn't knight...). Very strange...He made me laugh like nobody did for a long time. He was talking to me that he lives in United States of America, that he bought many houses here, that the next day he is going to Paris...He said how much retirement somebody has (who..? I do not know...) and that somebody hang himself...He said that I have nice shirt and face...He asked if he can kiss me...No...He told that it is not about sex 'coz he is going to brothel and that he has 20 girls there...I was not sure 'coz he asked one more time if he can kiss me. If not he is going to cry...He wanted to give me flower (I think that this flower was for the person who hang himself...). When I told that I am going to Radziejowa, he screamed: 'Are you crazy??? You will be pushing your bike for five hours!'. I went to shop to buy a food laughing like I am crazy...He said all of these things seriously...


Wielka Roztoka Ryterska
Wielka Roztoka jest to potok płynący w Beskidzie Sądeckim.
Taką nazwę nosi również dolina, przez którą przepływa. W tej dolinie rozgrywa się akcja książki, która bardzo podobała mi się, gdy czytałam ją gdy byłam małą dziewczynką - "Rogaś z Doliny Roztoki".

Wielka Roztoka Ryterska.
 It is the name of the stream in Beskid Sądecki. It is the name of valley where the stream flows.


Działalność partyzancka na terenie Sądecczyzny rozpoczęła się po klęsce Kampanii Wrześniowej w 1939 roku.

It is written that is dedicated to Underground Army in this area. Activity of partisans in Sądecczyzna began after defeat of  the Polish Septemeber Campign in 1939.


Wielka Roztoka Ryterska Pod Gałką - 500 m npm.

Wielka Roztoka Ryterska Pod Gałką - 500 metres above the sea level.


Stary Kamieniołom. Miejsce to jest stanowiskiem ochronnym płazów i gadów.

Old Quarry.


Do tej pory było super prosto i łatwo...

Till this moment the road was easy...


Wielka Roztoka Ryterska. Borsuczyny - 600 m npm.

Wielka Roztoka Ryterska. Borsuczyny - 600 metres aove the sea level.


Tu już było pod górę...W końcu zmierzam na szczyt...

I started riding up...I am going to the top...


Wdrapałam się na wysokość około 1000 m npm na Halę Konieczną. Mogę podziwiać piękne widoki roztaczające się przede mną.

I rode up to Hala Konieczna - about 1000 metres above the sea level. I can admire beautiful landscapes, which are in front of me.


W tym miejscu chwilę odpoczęłam (o nie! zachciewa mi się już spać...) delektując się tymi widokami...

I rested a bit here (oh no! I am a bit sleepy...) watching these magnificient views...


Mogłam się zdrzemnąć, ale tego nie zrobiłam. Dziarsko jadę dalej...

I could sleep a bit but I didn't. I am riding...




Takie widoki:

Such views:


Rozdroże Zwornik - 1133 m npm.

Rozdroże Zwornik - 1133 metres above the sea level.



Rozdroże pod Wielką Przehybą - 1136 m npm, a potem Rozdroże pod Średnią Przehybą - 1162 m npm.

Rozdroże pod Wielką Przehybą - 1136 metres above the sea level, and next Rozdroże pod Średnią Przehybą - 1162 metres above the sea level.


Przehyba (1173 m npm). Na szczycie znajduje się się schronisko. Na szczęście...

Przehyba (1173 metres above the sea level). On this peak there is a mountain hostel. Fortunately...


Mogę podziwiać widok na góry...

I can admire view for the mountains...


...i przede wszystkim: zjeść! Byłam już konkretnie głodna. A potem kawa. Byłam trochę śpiąca... Może coś pomoże...

...and: eat! I was very hungry. And later: coffee. I was very sleepy...Maybe it helps a bit...


Jadę wyżej...

I am riding to the top...



Złomisty Wierch - 1224 m npm.

Złomisty Wierch - 1224 metres above the sea level.


Przełęcz Długa - 1166 m npm.

Przełęcz Długa - 1166 metres above the sea level.


...i jestem na docelowym szczycie, najwyższym w Beskidzie Sądeckim, należącym do Korony Gór Polski: Radziejowa - 1262 m npm.

..and I am on the peak, the highest one in Beskid Sądecki, which belongs to Crown of Polish Mountains.: Radziejowa  - 1262 metres above the sea level.


Znajduje się na nim wieża widokowa o wysokości około 20 metrów, z której można podziwiać panoramę wokół - góry..!

The is observation tower (about 20 metres), so I could look at these marvelous mountains.


Betonowy obelisk na Radziejowej.

Concrete obelisk.


Zjeżdżam. Tzn najpierw schodziłam...Chwilkę. Jechać było ciężko...Jakaś pani zagaduje, dopytuje, podziwia...Miło.

I am going down by my bike. First, I had to walk a bit (so difficult to ride). One lady started asking me about my biking. I am answering. She admires. Nice.


Przełęcz Żłóbki - 1106 m npm, która oddziela masyw Radziejowej od masywu Wielkiego Rogacza. 

Przełęcz Żłóbki - 1106 metres above the sea level.


Szlak na Wielki Rogacz. Nie wjeżdżałam. Stwierdziłam, że będzie pretekst, by kolejny raz wybrać się w Beskid Sądecki...

Wielki Rogacz - other peak. I thought that I am not going to reach it that time. It will be reason to come back to Beskid Sądecki.


Super prosty i szybki zjazd!

I was riding down very fast. It was so easy.


I tak o to ponownie znalazłam się we wsi Rytro (obym nie spotkała tego pana...choć gdybym spotkała to przynajmniej bym się pośmiała). Stwierdziłam, że tutaj wsiądę w pociąg. Wcześniej pierogi (mało..!) i inne jedzonko, bo trochę kalorii chyba spaliłam podczas tego dojazdu z Krakowa wprost na najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego...

And I am in Rytro one more time (I hope that I won't meet the guy I met before...). I decided that I will take train from this village. Before: dumplings and other food 'coz I think that I burn a bit calories riding from Krakow to Radziejowa...



DYSTANS: 170 KM.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Korona Gór Polski cz.10 - Ślęża (718m npm)

21, 22 lutego 2018 Rozgrzana izraelskim (palestyńskim) słońcem postanowiłam pewnej nocy wsiąść w pociąg do Wrocławia, by mimo niebotycznych mrozów zdobyć kolejny szczyt z Korony Gór Polski - Ślężę. Zastanawiałam się, czy dam radę, czy nie zamarznę, ale mam taki okropny problem, że nie znoszę monotonii, nudy, tych samych tras. Zwłaszcza, gdy wracam z miejsc, w których kipiało od wrażeń, nowości, emocji. A tak było w Izraelu/Palestynie...Ale o tym nie tutaj...Postanowiłam, że muszę gdzieś wybyć. Zewnętrzne warunki spróbuję pokonać. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Wsiadłam w nocny pociąg jadący 5 godzin. Pośpię...Choć w pociągu, choć 5 godzin. Zawsze coś. Nie pospałam nic...Zainfekowana rowerową przygodą do szpiku kości myślałam o kolejnej wyprawie - gdzie. W zasadzie to wymyśliłam sobie pewne miejsce, które zaczęłam czuć wewnętrznie mocno, jednak czy zewnętrznie jest to wykonalne? Chyba nie...Tak, czy siak zamiast spać zajęłam się grzebaniem w Internecie, gadaniem ze znajomymi na ten t

"Nad morze" cz.1 - Kraków-Gdańsk

 Moja najdłuższa przejażdżka rowerowa w 2014 roku to wycieczka z Krakowa na Hel. W ciągu 9 dni (dojazd + pokręcenie po okolicy) przejechałam 1087 km, więc dystans w stosunku do czasu nie jest obłędny, ale sama wyprawa w jakimś sensie była. Było to 9 dni w ciągu, których byłam odcięta od wszystkiego. Nie liczyłam czasu - dni odmierzałam "ostatnio spałam w...,wcześniej w...". Kilometrów też nie liczyłam, bo pierwotne wobec dystansu było zwiedzanie miast - w paru byłam po raz pierwszy, do kilku innych mam sentyment, więc chciałam w nich dłużej zostać. Zasadniczo była to wyprawa "na dzikusa", czyli bez planu, jedynie z celem. Nie miałam zaplanowanego żadnego noclegu, co spowodowało parę stresowych sytuacji, ale zawsze wszystko się dobrze kończyło (nawet, gdy raz noclegu nie znalazłam...). DZIEŃ PIERWSZY - 150 km Ruszyłam niewyspana...dziwną trasą - przez Dolinki Krakowskie, czym zdecydowanie nadrobiłam, gdyż nie dało się tam jechać zbyt szybko. Kierowałam się

Korona Gór Polski cz. 8 - Lackowa (997 m npm)

16 sierpnia 2017   Wstałam rano. Ruszyłam na dworzec. Jak zwykle nie spałam długo. Za mało. Cóż...Pasja wymaga poświęceń. Dla pasji można dużo - żeby tylko coś przeżyć...coś zobaczyć...gdzieś być...Może sprawdzić siebie? Wsiadłam w pociąg. Bilet kupiłam u konduktora, bo jak zwykle byłam późno na dworcu. W ostatniej chwili. Wystarczyło czasu tylko na to, żeby ruszyć na peron. Wysiadłam w Starym Sączu. Z moich obliczeń wyszło, że stąd najszybciej będzie na szlak. Chyba nie poszła dobrze mi ta matematyka... I woke up early in the morning. I did not sleep long. Too short. Ech...I went by train to Stary Sącz - it is close to the trail. I thought that is the best to leave the train there, but I think that I was wrong... Jednak trzeba do Nowego Sącza. O mało nie zostałam potrącona. Pan nie widział, bo to nie ścieżka rowerowa, to chodnik. Ścieżki nie ma, sprawdzam trasę, więc jadę chodnikiem wyglądającym, jak ścieżka. Mam wątpliwości, czy to oby nie ścieżka. Nic się nie stało